Adam Wa�yk Wagon wiersze ALBUM To jest kwiat pomara�czy to kwiat pomara�czy dla m�odych oczu To s� palmy przer�nej rudo�ci to parz�ce kolory ba�ka�skich minera��w To jest Bretonka z rasy Cro�Magnon spaceruj�ca ko�o gmachu Opery ona si� boi brutali To Weimar to okno Goethego To �wi�ty Wac�aw na koniu pokazuje mieczem konserwy w puszkach G�odne dziewczyny sprzedaj� koronki na wyspie Torcello i r�wnocze�nie na wielu innych wyspach Przechodz� w mie�cie cesarskim przez purpurowe stodo�y kt�rych kornik nie tkn�� od lat tysi�ca Na mdl�cym zakr�cie czarnog�rskich serpentyn kilkaset metr�w nad morzem naprzeciw mnie jedzie staruszka na mule czy na osio�ku Tramwaj liliput wiezie mnie w przesz�o�� Raguzy dwie siostry ze wsi przychodz� czarne ich suknie opadaj� w fa�dach jedna z si�str najpi�kniejsza na �wiecie druga w liszajach Te nasypy rozsiane w dolinach nad brzegami rzek to rumowiska przesz�o�ci warowni �wi�ty� cmentarzy Wspina�em si� po nich zara�ony pych� wr�bit�w Teraz si� ucz� na nowo skromno�ci wspomnie� RZE�BA PREKOLUMBIJSKA W Muzeum Cz�owieka jest twarz okrutnego boga ukryta za twarz� zdart� z ofiary, twarz niewidzialna, kt�r� mo�na pozna� po podw�jnych ustach. Tu powinienem by� zrozumie� wszystko rytua� maskarady i smutek przechodnia, smutek przechodnia odartego z twarzy. stycze� 1957 MA�A OBSESJA Nie wejd� do tej kawiarni ona tam siedzi nieznajoma ufryzowana w lokach ze srebrnej blachy ma w�sko osadzone �miej�ce si� oczy Z rozstawionymi kolanami t�gich n�g mlaszcze j�zykiem przy niej dw�ch m�czyzn w kwiecistych krawatach i przeczucie �mierci Nie wejd� do tej kawiarni ale j� spotkam w tramwaju w piekielnym �cisku w czarnym jedwabnym szalu jaki� to brak to�samo�ci jaki szlachetny profil NIEZNANY DZIE� W ten dzie� zagubiony trzydzie�ci lat temu kobiety sz�y mijaj�c ka�u�e po deszczu �miech gasn�� powraca� zmienionym refrenem a piek�o by�o piek�em taksuj�cych spojrze� jak gdyby innych piekie� nie by�o kamienie jezdni by�y jak kamienie szyld Pasmanteria wzlatywa� jak s�p a czu�o�� by�a za pobliskim rogiem i mia�a b��dne oczy przechodnia zasapanego z rozpi�tym ko�nierzykiem Ch�opiec od piekarza ch�opiec od piekarza ni�s� na g�owie tac� ch�opiec od piekarza szed� za swoim cieniem jak wspomnienie zast�pcze wspomnienie alibi ZABAWA W CIEMNO Nic tu nie sp�on�o, pralnia si� pali�a, przyjechali stra�acy i przywie�li sikawki. �aden si� dziwol�g nigdzie nie narodzi�, to dziewczyna w bramie zakrzykn�a roni�c. Krajobraz si� zmieni�, ale nie posmutnia�, poborcy t�dy przeszli w u�miechni�tych maskach. Mury s� bez okien, to i okna bez mur�w, drzewa s� bez cienia, to i cienie bez drzew. Jedno z drugim si� zwi��e domowym sposobem, za godzin� stra�acy przywioz� sikawki. WAGON Dwaj kolejarze pod oknem pal� i graj� w karty co kt�ry bije atutem podnosi r�kaw wytarty Rozmawiasz z manichejczykiem podobnym do buchaltera on bilansuje z�o i dobro �wiat sprowadzaj�c do zera M�oda para po �lubie w niebywa�ej emocji ogl�da w ksi��ce roz�o�ony na cz�ci motocykl I ciebie mo�na roz�o�y� podobnym sposobem na serce m�zg �o��dek i w�trob� dlatego i ta anatomia nagle ci� przera�a Patrzysz na ludzi za szyb� id�cych w g��b korytarza Jest tam manekin z baczkami w rurkach w�ziutkich spodni Dziewczyna z twarz� uj�t� w p�omyki czarnej pochodni obna�a jedno rami� starannie wed�ug mody Taki widok rozczula� ci� i dra�ni� kiedy by�e� m�ody Lu�ne strumienie w�os�w z miedzianym po�yskiem oczy przed�u�one w strza�ki barbarzy�skie owale twarzy rozbite jak wyspiarskie b�stwa zagubione powieki odnalezione usta maski wydobyte z dna kult�w i marze� w .oboj�tnych wcieleniach p�yn� korytarzem niekt�re z nich przystaj� na chwil� i przez szyby fosforyzuj� grzebieniem jak g��binowe ryby Ten poch�d orficki nie rozczula i nie dra�ni zawczasu wypruwaj�c ci� z resztek wyobra�ni Tymczasem jedna przes�a�a ci u�miech daleki Nie znasz jej lecz poznajesz te czu�e powieki te zgrywaj�ce si� oczy kt�re wo�a�y zobacz gdy kto� wieczorem jej g�ow� ni�s� pod ramieniem jak zdobycz Ach ona ci� bierze za m�drca i w�a�nie przed tob� przechwala si� �e sta� j� na mi�o�� jaskiniow� Kolejarze wysiedli i sam teraz siedzisz przy oknie T� drog� w dawnych latach je�dzi�e� wielokrotnie S�upy biegn� do ty�u i �w czas kt�ry min�� pokrywa cztery topole melancholijn� patyn� Rozmawiasz z biuralist� technikiem studentem natrafiasz na dziwne zwroty nie wiadomo sk�d wzi�te chcesz inne dawne s�owa us�ysze� od podr�nych k��cisz si� z czasem i ��dasz od niego ja�mu�ny a oni siedz� przed tob� barier� lat odci�ci i daremnie szukasz ich prototypu w pami�ci Te nowe pokolenia tak niepodobne s� do poprzednich �e nie mo�na odnale�� pokole� po�rednich spojrzenia ich s� jak sygna�y bez klucza Z nieznanych przyczyn wagon gwa�townie zarzuca mijaj�c przykre bo go�e budynki stacyjne Obok ciebie siedz� nie te osoby ale zupe�nie inne To ludzie z wagon�w �mierci wytraceni gazem Zabi� ich �ni�c swoje l�ycie jarmarczny kr�l�b�azen Od tego czasu min�o ju� lat kilkana�cie blizny si� otwieraj� jak maskowane przepa�cie s�l �ez fosfory sn�w tam kr��� w ukryciu i wspomnienia o zmar�ych utrzymuj� przy �yciu Osuwasz si� w g��b jak po ska�ach jak mimowolny czarodziej imiona wi�zn� ci w gardle i t�um si� przy tobie schodzi Teraz konduktor oboj�tnie dziurkuje bilety korytarzem powoli przechodz� dwie zgrzybia�e kobiety One s� starsze od ciebie i wiele zmian prze�y�y na szyjach maj� sine wysuszone �y�y Przechodzi kto� kto jest cieniem by� mo�e zna�e� go niegdy� w tych nieobecnych oczach �wiec� dalekie �niegi Matka prowadzi p�acz�ce dziecko do umywalni Ci nieznajomi ludzie s� natarczywie realni ich troski chc� w tobie zamieszka� starasz si� od nich obroni� Przerzucasz grub� powie�� od ko�cowych stronic albo ogl�dasz barwne ilustracje a za oknem przelatuj� ma�e wzgardzone stacje Wagon zgrzyta i przysi�g�by� �e to zgrzyta na niebie ob�ok kt�ry chimerycznie oddziela si� od siebie Rozdwojony ob�ok jest obrazem wieku ob�oczna technika dosz�a do wielkiej perfekcji w cz�owieku W�adca oklaskiwa� sw�j portret i sam o sobie hieratycznie m�wi� w trzeciej osobie By� to fakt rozdwojenia ponad zwyk�� miar� inni si� rozszczepiaj� na do�wiadczenie i wiar� Patrzysz na puste pola przez otwarte okno Boryka�e� si� jak w chorobie z tajemnicz� epok� z trudem dotar�e� do jej szyderczej regu�y teraz przejmuj� ci� tylko ludzie i szczeg�y Jeste� jak rekonwalescent i ubrany w pokor� zamiast milcze� rozmawiasz z jakim takim humorem Przy tobie i za tob� jedzie wiele �wiat�w m�ode �miechy s� ostre jak �cinanie kwiat�w klekotaj� rozbite obyczaj�w zwierciad�a szcz�tkowa wiedza �ycia kt�ra si� rozpad�a Jest kto� kto obiera jab�ko Jest �wiat elementarny namacalny jak rana i od kilku lat nuklearny s� pochody wzor�w i liczb wypieraj�cych s�owa �wiat gdzie nawet abstrakcja wydaje si� zmys�owa i rzut ko�ci nabiera nieprzeczutej rzutko�ci Szukasz czego�, w kieszeniach jeste� roztargniony odnajdujesz i czytasz kr�tki list od �ony Twoje dzieci biegaj� po wi�niowym sadzie Czujesz jak �ona d�onie na ramionach ci k�adzie wtedy my�lisz o dzieciach c� im wyt�umacz� Podrosn� i odczytaj� ca�� przesz�o�� inaczej Wychodzisz na korytarz wyprostowa� nogi Jedziesz przez las wyszczerbiony i przez kraj ubogi na osobno�ci biegnie rozgrabiony dom ch�opcy tam kopi� ziemi� albo zbieraj� z�om My�lisz o innym z�omie z kt�rego ju� nic nie b�dzie Widzisz alej� wierzbow� i czujesz zapach Wis�y wierzby zawsze pochy�e dzi� jeszcze bardziej nawis�y Na korytarzu ch�opka wyg�adza zniszczon� sp�dnic� dziewczyna z warkoczykiem ma kostium w szachownic� lekkoatleta stoi w kilku brutalnych kolorach ch�opczyk w koszulce jak b��kitny koral przysadziste kobiety jak nakrapiane grzyby ziele� ziele� wilgotna prawie dotyka szyby lokomotywa gwi�d�e wniebog�osy W lustrze na korytarzu wida� siwe w�osy sierpie� � wrzesie� 1957 SPOTKANIE Nied�ugo po wojnie trzydziestoletniej szed�e� nieludnym paryskim pasa�em kiedy m�oda kobieta przeci�a ci drog� niewysoka w ciemnym kostiumie w czarnej przejrzystej woalce na oczach zagubiona w�r�d mur�w i papuzich szyld�w To by�o w dzie� odjazdu w tunelu czy w hali na dworcu po godzinie zn�w j� zobaczy�e� �egna�a ci� zdziwionym spojrzeniem przez woalk� By�e� dla niej znakiem i ona dla ciebie Zdradzi�e� j� poemat o pi�knych spotkaniach Zniszczy�e� w ciemnych latach i nic nie pami�tasz Niedawno by�e� tam znowu My�la�e� o niej id�c bulwarem Sebasto kr�ci�o ci si� w g�owie wiatr zamiata� papiery na chodniku markizy trzepota�y w powietrzu pachnia�o benzyn� BEZ NOTATNIKA Dla Marysi Z Pary�a do Rzymu lecieli�my odrzutowcem podr� zaj�a nam dwie godziny wyl�dowali�my w upa� Po drodze ani razu nie spojrza�em przez okno zapomnia�em �e jestem w powietrzu m�j s�siad co� zapisywa� w notesie rachunki a mo�e robi� notatki Zapomnia�em jak si� robi notatki zapomnia�em jak si� pisze wiersze Nawet �wietni poeci pisz�c o Rzymie lubuj� si� w�oskimi nazwami jak saska szlachta �acin� Zapomnia�em �e jestem w powietrzu Zapomnia�em p�j�� do pewnego muzeum Pocieszam si� �e by�o zamkni�te na lato pocieszam si� �e widzia�em inne pos�gi i urny ale naprawd� my�l� tylko o tobie mi�dzy dniem a wieczorem kiedy si�...
Dorico