Osborne Maggie - Układ.pdf

(1220 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Osborne Maggie - Uk\263ad)
Maggie Osborne
UKŁAD
1
Nigdy o pani nie słyszałam. Nie znam pani, nie mam te Ň nic do powiedzenia - stwierdziła chłodno Jenny Jones i
odwróciła si ħ plecami do kobiety, któr Ģ stra Ň nik wła Ļ nie wprowadził do jej celi.
Przez zakratowane okno dostrzegła meksyka ı skiego oficera, który ze znudzon Ģ min Ģ musztrował pluton
egzekucyjny. Po plecach przebiegły jej ciarki; wytarła spocone dłonie w stare, o wiele za du Ň e spodnie.
Jutro o Ļ wicie spojrzy w wycelowane prosto w ni Ģ lufy sze Ļ ciu karabinów. Miała nadziej ħ , Ň e zanim j Ģ rozstrzelaj Ģ ,
p ħ cherz nie odmówi jej posłusze ı stwa; chyba wystarczy jej odwagi, by umrze ę z odrobin Ģ godno Ļ ci.
- Przyszłam ocali ę ci Ň ycie - rzekła cicho senora Marguarita Sanders. To wyrwało Jenny z zadumy. Zaskoczona,
odwróciła si ħ w jej stron ħ i patrzyła, jak kobieta przykłada koronkow Ģ chusteczk ħ do arystokratycznego nosa,
najwyra Ņ niej nie mog Ģ c znie Ļę smrodu panuj Ģ cego w celi. Wytwornie ubrana dama rozejrzała si ħ po ciasnym
pomieszczeniu i lekko westchn ħ ła, po czym wzi ħ ła w dłonie poły sukni, zamierzaj Ģ c usi ĢĻę na gołym materacu.
- Nie radziłabym - ostrzegła j Ģ Jenny i spojrzała znowu przez okno. - Siennik a Ň si ħ roi od wszy.
Jej ubranie nie było w lepszym stanie, ale nie miało to ju Ň wi ħ kszego znaczenia. Wytarła Ļ cierk Ģ spocon Ģ szyj ħ i
doszła do wniosku, Ň e rosn Ģ cy upał i bezustanne brz ħ czenie much w celi doprowadz Ģ j Ģ do szale ı stwa. Obserwowała,
jak sze Ļ ciu obdartych Ň ołnierzy zmierza niechlujnym szykiem w stron ħ muru podziurawionego kulami. ņ aden z nich
nie wygl Ģ dał na strzelca wyborowego. Ciekawe, jak długo b ħ d Ģ do niej strzela ę , zanim j Ģ w ko ı cu zabij Ģ - znaj Ģ c jej
szcz ħĻ cie, potrwa to przynajmniej do południa.
- Pardone, słyszała Ļ , co powiedziałam? - zapytała łagodnie Marguarita .Sanders. Przetarła chustk Ģ brudny taboret i
po krótkim wahaniu usiadła; zachowywała si ħ tak, jakby chciała tam zosta ę nieco dłu Ň ej. lej jedwabna halka nad ħ ła si ħ
niczym balon i faluj Ģ c, opadła na brudn Ģ podłog ħ .
- Bardzo to dramatyczne. - lenny za Ļ miała si ħ sucho. - Dobrze, zgadzam si ħ . Prosz ħ mi tylko powiedzie ę , senora,
jak pani chce uratowa ę mi Ň ycie? - Ponownie przeniosła wzrok na go Ļ cia. - Zamierza pani zorganizowa ę ucieczk ħ ?
Zlikwidowa ę pluton egzekucyjny, a mo Ň e anulowa ę mój wyrok?
Senora Sanders odkaszln ħ ła w chusteczk ħ , spojrzała na kontrastuj Ģ ce z biel Ģ koronek krople krwi, po czym zgniotła
materiał w dłoni.
- Kaszle pani krwi Ģ . - lenny z zainteresowaniem przyjrzała si ħ twarzy kobiety. - Pani umiera - stwierdziła bez
ogródek.
Wysokie ko Ļ ci policzkowe przybyłej, pokryte trupioblad Ģ skór Ģ , sprawiały do Ļę ponure wra Ň enie i mówiły o
zbli Ň aj Ģ cej si ħ Ļ mierci. Wokół jej ciemnych oczu widniały fioletowe cienie, upi ħ te za Ļ w kok włosy były szare i
pozbawione połysku. Przygl Ģ daj Ģ c si ħ jej, lenny dostrzegła, Ň e musiała by ę kiedy Ļ niezwykle pi ħ kna. Teraz jednak
niezdrowa cera i przedwczesne zmarszczki dodawały jej przynajmniej dziesi ħę lat.
- Czemu nie le Ň y pani w łó Ň ku? Po co pani tu w ogóle przyszła?
- zapytała lenny nieco łagodniejszym tonem. Brudn Ģ r ħ k Ģ wskazała
na blaszany sufit, pod którym roz Ň arzone powietrze mieszało si ħ z odorem celi. - To nie jest miejsce dla pani. Prosz ħ
wraca ę do siebie.
Jej dom to zapewne jedna z tych wielkich hacjend za dolin Ģ .
Koronkowa chusteczka oraz przedniej jako Ļ ci materiał sukni i pe leryny jednoznacznie Ļ wiadczyły o zamo Ň no Ļ ci
kobiety. Cienka linia nosa i delikatne rysy twarzy, a tak Ň e styl mówienia i pewien nieokre Ļ lony powiew pewno Ļ ci
siebie wskazywały na arystokratyczne pochodzenie. Zapewne jedynym zaj ħ ciem, jakie przyszło jej wykonywa ę bez
pomocy słu Ň by, było podnoszenie widelca do ust.
W obecno Ļ ci takich kobiet lenny czuła si ħ po prostu nieswojo - jak wielka, niezgrabna kula, poruszaj Ģ ca si ħ z gracj Ģ
narowistego muła, jednego z tych, których u Ň ywała do pracy. Istoty podobne do Marguarity Sanders zamieszkiwały
inny, lepszy Ļ wiat, który Jenny ledwie mogła sobie wyobrazi ę .
Wyd ħ ła usta. Senora Sanders nie nosiłaby tego samego brudnego ubrania przez okr Ģ gły miesi Ģ c, nie cieszyłaby si ħ
z kupna zarobaczonego siennika za dwa grosze, a ju Ň na pewno nigdy nie leczyła odcisków na dłoniach. Jenny
mogłaby postawi ę połow ħ z reszty Ň ycia, jakie jej jeszcze pozostało, Ň e nie zdarzyło si ħ jej opu Ļ ci ę Ň adnego posiłku, a
tym bardziej przygotowa ę czego Ļ własnor ħ cznie. T ħ Ļ liczn Ģ główk ħ zaprz Ģ tały pewnie inne my Ļ li, mo Ň e co Ļ w ro-
dzaju: jak Ģ wybra ę kreacj ħ na kolejne przyj ħ cie.
Jenny schyliła sie i splun ħ ła na podłog ħ , chc Ģ c pozby ę si ħ gorzkiego smaku zazdro Ļ ci, a potem zerkn ħ ła na kobiet ħ ,
jakby chciała sprawdzi ę , czy zaszokowała tym niezwykłego go Ļ cia.
Senora Sanders nie zauwa Ň yła jednak tej oznaki pot ħ pienia.
Znowu kaszlała z oczami przymkni ħ tymi z wysiłku, zasłaniaj Ģ c usta poplamion Ģ krwi Ģ chustk Ģ .
Gdy min Ģ ł atak, jeszcze przez dłu Ň sz Ģ chwil ħ dyszała ci ħŇ ko i starała si ħ złapa ę oddech w rozpalonym powietrzu.
- Jutro rano o pi Ģ tej trzydzie Ļ ci - odezwała si ħ w ko ı cu - ojciec Perez przyjdzie tu wysłucha ę twojej spowiedzi.
- Mo Ň e mu pani powiedzie ę , Ň eby nie zrywał si ħ tak wcze Ļ nie, nie jestem katoliczk Ģ .
- ,B ħ dzie ubrany w dług Ģ sutann ħ z obszernym kapturem, stra Ň nicy zostali ju Ň uprzedzeni - ci Ģ gn ħ ła niewzruszenie
Marguarita. Przyło Ň yła r ħ k ħ do piersi i odetchn ħ ła z trudem. - Tyle Ň e to nie b ħ dzie ojciec Perez, ale ja. Zamienimy si ħ
rolami. - Przebiegła wzrokiem po starych spodniach Jenny i lu Ņ nej m ħ skiej koszuli, na których zebrał si ħ brud z całego
mIeSI Ģ ca. - Dowódca plutonu, człowiek nieco ograniczony, został poinformowany, i Ň nie Ň yczysz sobie, by jego
ludzie widzieli przy egzekucji twoj Ģ twarz. Poprosiła Ļ o kaptur, co zreszt Ģ Ň ołnierze przyj ħ li z ulg Ģ , nie przywykli
bowiem strzela ę do kobiety. Uzgodniono ponadto, Ň e kaptur przyniesie ci i zało Ň y wła Ļ nie ojciec Perez.
- Co, u diabła, pani sugeruje? - Jenny wlepiła w kobiet ħ zdumiony wzrok. Zwini ħ te w pi ħĻ ci dłonie zwisały po
bokach. - Mam st Ģ d wyj Ļę , udaj Ģ c ojca Pereza? Pani za Ļ zginie pod murem zamiast mnie?
Marguarita Sanders przysłoniła chustk Ģ blade usta, kaszln ħ ła i przytakn ħ ła ze zm ħ czeniem.
- Wła Ļ nie, umr ħ zamiast ciebie.
Po Ļ ród upalnej ciszy słycha ę było jedynie okrzyki meksyka ı skiego oficera, musztruj Ģ cego Ň ołnierzy . .Pod oknem
celi kto Ļ przejechał konno, a z oddali dochodziło ujadanie psa. Nagły podmuch wiatru przyniósł zapach chili i Ļ wie Ň o
upieczonych tortilli.
- W porz Ģ dku, słucham pani uwa Ň nie. - Dziewczyna odeszła od okna i usiadła na materacu. Wbiła w kobiet ħ
ħ kitne oczy. - O co tu chodzi? Co tak wa Ň nego mam zrobi ę , Ň e jest pani gotowa zapłaci ę za to Ň yciem?
- Powiedziano mi, Ň e mówisz dosadnie i bez owijania w bawełn ħ .
- Marguarita u Ļ miechn ħ ła si ħ i Jenny przez moment dostrzegła w niej dawno zgasł Ģ pi ħ kno Ļę .
- Nie dost Ģ piłam zaszczytu starannego wychowania i zazwyczaj mówi ħ to, co my Ļ l ħ , - Dziewczyna porównała
delikatn Ģ , gładk Ģ skór ħ r Ģ k przybyłej z własn Ģ . Na opuszkach palców czuła liczne zgrubienia, a pop ħ kane od wiatru i
sło ı ca dłonie przypominały star Ģ , farbowan Ģ na ciemno bawol Ģ skór ħ . W ostatniej chwili powstrzymała si ħ przed
schowaniem r Ģ k mi ħ dzy udami i u Ļ miechn ħ ła si ħ lekko do siebie. Nie potrafiła sobie przypomnie ę , kiedy ostatnio
okazała cho ę by Ļ lad kobiecej pró Ň no Ļ ci.
- Nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłabym ofiarowa ę za moje Ň ycie, ale pani z pewno Ļ ci Ģ ma co Ļ
konkretnego na my Ļ li. O co wła Ļ ciwie chodzi?
Dziewczyna patrzyła na kobiet ħ , staraj Ģ c si ħ odgadn Ģę , jaka nlo:i,c by ę cena jej Ň ycia. Na pewno ogromna, to
nieuniknione. Wyczuła, Ň e Marguarita Sanders oczekuje czego Ļ , co niełatwo jest ~,doby ę i dla czego warto umrze ę .
- Oto, czego ŇĢ dam w zamian za to, Ň e zgin ħ za ciebie. - Kobieta odwzajemniła 'twarde spojrzenie Jenny.
- Zabierzesz moj Ģ sze Ļ cioletni Ģ córeczk ħ , Graciel ħ , do jej ojca w Karolinie Północnej. - Gdy Jenny otworzyła usta,
by przemówi ę , kobieta podniosła dr ŇĢ c Ģ dło ı .
Je Ļ li si ħ oka Ň e, Ň e mój m ĢŇ nie Ň yje, musisz obieca ę , Ň e wychowasz Graciel ħ jak własn Ģ córk ħ . Nie mo Ň esz jej odda ę
pod opiek ħ Ň adnego z dziadków ani nikogo, kto poda si ħ za jej krewnego. Je Ň eli z jakiego Ļ powodu nie zdołasz
zawie Ņę jej bezpiecznie do ojca, musisz zadba ę o ni Ģ jak o rodzone dziecko i opiekowa ę si ħ ni Ģ do czasu, a Ň z własnej i
nieprzymuszonej woli wyjdzie za m ĢŇ i si ħ usamodzielni. Oto inlcres, jaki chc ħ z tob Ģ ubi ę , moja cena za darowanie ci
Ň ycia.
Osłupiała Jenny otworzyła usta. Poczuła si ħ , jakby dostała obuchem w głow ħ .
- To jakie Ļ szale ı stwo - wykrztusiła w ko ı cu. - Je Ļ li kocha pani córk ħ , w co nie w Ģ tpi ħ , skoro jest pani gotowa dla
niej zgin Ģę , dlaczego powierza j Ģ pani zupełnie obcej osobie? Oprócz lego, Ň e mam by ę rozstrzelana za zabójstwo
Ň ołnierza, nic pani
o mnie nie wie!
Nieznajom Ģ wstrz Ģ sn Ģ ł kolejny atak kaszlu. Kiedy wreszcie złapała oddech, powachlowała twarz r ħ kawiczkami i
kiwn ħ ła głow Ģ . - Wiem, Ň e jeste Ļ nadzwyczaj uczciwa. Nie było Ň adnych Ļ wiadków. Mogła Ļ zaprzeczy ę , Ň e zabiła Ļ t ħ
besti ħ , która ci ħ zaatakowała. Ty jednak przyznała Ļ si ħ do wszystkiego.
- I prosz ħ tylko spojrze ę , dok Ģ d mnie to zaprowadziło! - Jenny wskazała na kamienne mury celi. - Nikt nie dał
wiary, Ň e m ħŇ czyzna, nawet pijany Ň ołnierz, mnie napastował.
- Je Ļ li moje informacje s Ģ Ļ cisłe, wystarczaj Ģ co długo zajmowała Ļ si ħ handlem w okolicach Chihuahua, by wiedzie ę ,
Ň e zostaniesz stracona, gdy tylko przyznasz si ħ do zastrzelenia senora Monteza. - Marguarita przyjrzała si ħ jej
uwa Ň nie. - Czemu nie skłamała Ļ ?
- W jej oczach pojawił si ħ błysk ciekawo Ļ ci.
Jenny ze zło Ļ ci Ģ podeszła do okna i chwycił si ħ krat, me zwa Ň aj Ģ c, jak gor Ģ ce jest rozgrzane sło ı cem Ň elazo.
- Jedyne, co mi pozostało, to uczciwo Ļę - odezwała si ħ po chwili niskim głosem. - Nie mam rodziny ani nikogo
bliskiego, nawet nie jestem ładna. Brak mi pieni ħ dzy i z pewno Ļ ci Ģ nie czeka mnie Ļ wietlana przyszło Ļę . Honor mog ħ
podeprze ę tylko swoim słowem. - Uniosła głow ħ . - Kiedy Jenny Jones co Ļ powie, mo Ň na si ħ zało Ň y ę o ostatni grosz,
Ň e to prawda.
- Tak te Ň mi powiedziano.
- Bez tego nie miałabym nic i pozostałabym nikim. - Zobaczyła
przez rami ħ , Ň e kobieta ponownie przykłada zakrwawion Ģ chusteczk ħ do ust. - Chyba ka Ň dy, nawet ja, potrzebuje w
Ň yciu oparcia, czego Ļ , czego mo Ň na si ħ trzyma ę . Wła Ļ nie uczciwo Ļę pozwala mi wierzy ę , Ň e mam prawo chodzi ę po
tym Ļ wiecie. I bez wzgl ħ du na to, jak si ħ sprawy potocz Ģ , Jenny Jones pozostanie w ludzkiej pami ħ ci jako kobieta
uczciwa. To jedyna dobra rzecz, któr Ģ mo Ň na
o mnie powiedzie ę .
I przez 'uczciwo Ļę rozstrzelaj Ģ mnie wkrótce w meksyka ı skim wi ħ zieniu, pomy Ļ lała z gorzk Ģ ironi Ģ .
- Oczywi Ļ cie mogłam skłama ę podczas tej parodii procesu s Ģ dowego - wycedziła przez zaci Ļ ni ħ te z ħ by, spogl Ģ daj Ģ c
przez okno na ceglany mur otaczaj Ģ cy dziedziniec. - Pewnie pani s Ģ dzi, Ň e jestem głupia, bo tego nie zrobiłam. Jednak
kłamstwo oznaczałoby zniszczenie we mnie jedynej dobrej cechy. - Podrapała si ħ palcami po głowie pełnej wszy. -
Je Ļ li mam si ħ zaprze ę swego słowa, z dwojga złego wol ħ umrze ę . Bo lepsza ju Ň Ļ mier ę z honorem ni Ň podłe Ň ycie bez
przyszło Ļ ci.
Od tej przemowy a Ň zaschło jej w gardle. Z jej głosu przebijało zawstydzenie. Miała ochot ħ mocno si ħ kopn Ģę . Po
co wyjawiała swoje naj skrytsze my Ļ li przed t Ģ zwariowan Ģ dam Ģ ?
- Wła Ļ nie, twoja uczciwo Ļę - stwierdziła łagodnie Marguarita Sanders~ - To ze wzgl ħ du na ni Ģ powierzam ci misj ħ
dostarczenia Gracieli do ojca. Wierz ħ , Ň e dotrzymasz warunków naszej umowy. - Jeszc.ze nic nie uzgodniły Ļ my. -
Jenny Ň achn ħ ła si ħ . Gdy oparła si ħ o Ļ cian ħ , doszedł j Ģ delikatny zapach pudru. - Jest kilka
rzeczy na mój temat, o których pani nie wie, a i mnie ciekawi Ģ co niektóre sprawy. Na przykład ... - Spojrzała na
bogate hafty na niebieskim kapturze Marguarity. - Dlaczego wybrała pani zupełnie obc Ģ osob ħ ? Nie ma pani
krewnych, którzy mogliby zawie Ņę dziecko na północ?
_ Naturalnie, Ň e mam. - Marguarita przyjrzała si ħ plamom krwi
na chusteczce. Kiedy podniosła głow ħ , w jej oczach błysn ħ ło rozgoryczenie. - W wiosce mieszka du Ň o moich
kuzynów, mimo to Ň aden z nich nie uroniłby łzy na wiadomo Ļę o Ļ mierci Gracieli. _ Wzi ħ ła gł ħ boki oddech. - Moja
opowie Ļę jest długa i przepełniona łzami, ale postaram si ħ j Ģ pokrótce stre Ļ ci ę .
_ Nigdzie si ħ nie wybieram - odparła Jenny i wróciła na materac. - Ma pani czas a Ň do Ļ witu, prosz ħ tylko nie
płaka ę , bo nie znosz ħ szlochaj Ģ cych kobiet.
_ Wyrosłam w Kalifornii na ranczo, które graniczyło z posiadło Ļ ci Ģ rodziców Roberto - zacz ħ ła kobieta.
Skierowała wzrok na promienie sło ı ca wpadaj Ģ ce przez kraty. - Moja rodzina nienawidziła gringo, czyli obcych,
rodzice Roberto za Ļ nie cierpieli Hiszpanów. _ Marguarita wzruszyła ramionami i lekko si ħ u Ļ miechn ħ ła. - Kochałam
go do szale ı stwa. - Jej opowie Ļę przerwał gwałtowny atak kaszlu.
_ Powinna pani le Ň e ę w łó Ň ku - wtr Ģ ciła Jenny, ale kobieta nie zwróciła na te słowa najmniejszej uwagi.
_ Zaszłam w ci ĢŇħ , gdy miałam szesna Ļ cie lat i wiadomo Ļę ta omal nie zabiła mojego ojca. Jego wstyd i rozpacz
nie znały granic. _ Spojrzała na zwini ħ t Ģ w dłoni chusteczk ħ . - Ma si ħ rozumie ę , rodzice nie pozwolili nam si ħ
pobra ę . - Kobieta uniosła głow ħ i spojrzała na blaszany sufit. - Kiedy ojciec odesłał mnie tutaj, do ciotki, Roberto
niebawem mnie odnalazł i wkrótce potem pobrali Ļ my si ħ w Los Angeles.
_ Wi ħ c dlaczego nie ma go tu z pani Ģ ?
_ To proste. Ja jestem jedynaczk Ģ , lecz Roberto jest starszym z dwóch braci, wi ħ c gdyby pojechał ze mn Ģ , ojciec
by go wydziedziczył.
Jenny wcale nie spodobał si ħ ten człowiek, który przedkładał
spadek nad młod Ģ Ň on ħ i dziecko.
- Ani rodzice Roberto, ani moi nie uznali naszego zwi Ģ zku.
- Z oczu kobiety wyzierał ból, a potem pojawiła si ħ determinacja.
- Ale po mojej Ļ mierci ojciec b ħ dzie musiał uzna ę za wnuczk ħ
Graciel ħ , a wówczas stanie si ħ jego jedyn Ģ spadkobierczyni Ģ . - Napotkała pytaj Ģ cy wzrok Jenny. - Ojciec jest
człowiekiem bardzo zamo Ň nym, senorita Jones, ciotka równie Ň . Ale nie mo Ň na tego powiedzie ę o kuzynach. W razie
Ļ mierci Gracieli moi zachłanni krewni jako nast ħ pni w kolejce odziedzicz Ģ fortun ħ . Tutaj, w tak biednym regionie
kraju, stan Ģ si ħ bogaczami. Ju Ň widz ħ , jak zerkaj Ģ c na Graciel ħ , spekuluj Ģ , co b ħ dzie, je Ļ li mała umrze ...
- Rozumiem. - Jenny zmarszczyła czoło. - Gdy nie b ħ dzie pani w pobli Ň u, Ň eby j Ģ chroni ę , krewni zabij Ģ dziecko.
- To straszne, co mówi ħ , ale taka jest prawda, przyznaj ħ to z przykro Ļ ci Ģ - Marguarita wzdrygn ħ ła si ħ . - Od
bogactw i Ň ycia w przepychu dzieli ę ich b ħ dzie jedynie mała dziewczynka. Dlatego nigdy nie powierz ħ im dziecka.
Jenny zastanawiała si ħ chwil ħ nad t Ģ spraw Ģ . Ubóstwo tych okolic było wr ħ cz przysłowiowe. Oczywi Ļ cie istniały
te Ň wielkie maj Ģ tki i, jak zakładała, w jednym z nich mieszka senior Sanders. Mo Ň liwe, Ň e zupełnie inaczej wygl Ģ da
sytuacja krewnych. Tak jak miejscowi wie Ļ niacy, Ň yj Ģ zapewne w pokrytych słom Ģ chatach i uwa Ň aj Ģ si ħ za
szcz ħĻ liwców, je Ļ li dorobili si ħ krowy i kilku wychudłych kur. Niewykluczone, Ň e niektórzy doł Ģ czyli do wał ħ -
saj Ģ cych si ħ po drogach rabusiów, ludzi o twardych sercach i spojrzeniach, którzy dla kilku n ħ dznych peso nie wahaj Ģ
si ħ poder Ň n Ģę komu Ļ gardła.
Jenny wydłubała z włosów insekta i zgniotła go mi ħ dzy palcami. - A ten pani Roberto i jego rodzice, czy powitaj Ģ
Graciel ħ z otwartymi ramionami?
- Nie wiem - szepn ħ ła Marguarita i pochyliła z rozpacz Ģ głow ħ .
Trz ħ s Ģ cymi si ħ dło ı mi dotkn ħ ła czoła. - W ci Ģ gu sze Ļ ciu lat otrzymałam od m ħŇ a zaledwie jeden list. Napisał, Ň e
przyjedzie po mnie, kiedy tylko b ħ dziemy mogli by ę razem. - Kobieta przymkn ħ ła oczy. - Mo Ň e nie Ň yje. Istnieje te Ň
mo Ň liwo Ļę , Ň e stracił nadziej ħ na wspóln Ģ przyszło Ļę i zapomniał o nas. A mo Ň e ... Sama ju Ň nie wiem. Wmawiam
sobie, Ň e napisał do mnie wiele listów, lecz przechwycili je rodzice.
- Moim zdaniem, Roberto Sanders to podły łajdak - stwierdziła oschle Jenny, patrz Ģ c na brud za paznokciami. - I
pani dobrze
o tym wie.
- Ale Ň sk Ģ d! - Senora Sanders wyprostowała si ħ , a w jej oczach pojawił si ħ ogie ı . Przez moment Jenny ujrzała
kobiet ħ , która. przeciwstawiła si ħ pot ħŇ nemu ojcu, by po Ļ lubi ę człowieka, którego wybrało jej serce. - Roberto jest
najsłodszym i najbardziej delikatnym m ħŇ czyzn Ģ chodz Ģ cym po tej ziemi.
- To znaczy, Ň e jest mi ħ czakiem?
Marguarita podniosła si ħ ze stołka i zanosz Ģ c si ħ kaszlem, oparła si ħ r ħ k Ģ o Ļ cian ħ . Stała tak, podtrzymuj Ģ c wij Ģ ce
si ħ w konwulsjach ciało.
- Nie zamierzam wysłuchiwa ę kalumni pod adresem mojego m ħŇ a!
Jenny siedziała z r ħ kami opartymi na kolanach i patrzyła, jak kobieta stara si ħ złapa ę oddech. Cho ę nie była w tej
dziedzinie ekspertem, rozumiała: Marguaricie Sanders pozostało niewiele dni Ň ycia.
- Pewnie, ten kocha Ļ jest prawdziwym ksi ħ ciem. Prosz ħ usi ĢĻę i odpocz Ģę . A potem niech pani sko ı czy to, co
miała mi pani do powiedzenia.
Marguarita opadła na stołek. Jej klatka piersiowa szybko wznosiła si ħ i opadała, wci Ģ gaj Ģ c w płuca zat ħ chłe
powietrze celi.
- Zostało mi niewiele czasu, by zapewni ę córce bezpiecze ı stwo.
- Podniosła wzrok na Jenny. - Je Ļ li Graciela zamieszka w wiosce
po mojej Ļ mierci, ju Ň wkrótce jako ofiara jakiego Ļ wypadku pod ĢŇ y moim Ļ ladem w za Ļ wiaty. Tego si ħ obawiam i,
niestety, w to wierz ħ . Jedynym wyj Ļ ciem, póki jeszcze czas, jest posła ę j Ģ do Roberto.
- Tylko Ň e on mo Ň e jej nie chcie ę - rzekła obcesowo Jenny.
- Je Ļ li pani kochany Roberto ju Ň dawno si ħ o Ň enił ... Zastanawiała
si ħ pani nad tym?
- Nie! - Ogie ı w jej oczach zgasł i wida ę było tylko rezygnacj ħ .
- Ale przyznaj ħ , mog Ģ istnie ę powody, dla których nie b ħ dzie w stanie jej przyj Ģę , na przykład zabroni mu tego ojciec.
- Kobieta zamkn ħ ła oczy i przełkn ħ ła Ļ lin ħ . - Dlatego musisz mi obieca ę na wszystkie Ļ wi ħ to Ļ ci, Ň e nigdy nie opu Ļ cisz
Gracieli. Je Ļ li nie uda ci si ħ dostarczy ę jej bezpiecznie do Roberto, musisz wychowa ę j Ģ sama.
- Sefiora Sanders - Jenny rozło Ň yła r ħ ce - jestem ostatni Ģ osob Ģ na ziemi, która powinna wychowywa ę pani córk ħ .
Umiem troch ħ czyta ę i pisa ę , ale nie mam Ň adnego wykształcenia.
- Zauwa Ň yłam słownik w twojej kieszeni, a tak Ň e ksi ĢŇ ki w Ļ ród innych rzeczy.
- Do moich codziennych obowi Ģ zków nale ŇĢ jedzenie Lubieranie si ħ , a i to przychodzi mi z trudem. Swojego czasu
byłam praczk Ģ , obdzierałam ze skóry bawoły, co jest najgorszym ze znanych mi zaj ħę , pracowałam te Ň jako doker w
porcie, a ostatnio prowadziłam zaprz ħ g mułów i przewoziłam towary. Poza praniem Ň adna z tych profesji nie zalicza
si ħ do kobiecych, a dostawałam prac ħ tylko dlatego, Ň e błagałam o ni Ģ i tak si ħ składało, Ň e okazałam si ħ lepsza ni Ň
wi ħ kszo Ļę m ħŇ czyzn. Naturalnie, płacono mi znacznie mniej. Chodzi mi o to, Ň e ledwie potrafi ħ wy Ň ywi ę i ubra ę sam Ģ
siebie, a co dopiero mówi ę o opiece nad dzieckiem.
- Dam pani pieni Ģ dze na podró Ň .
- Martwi ninie, co b ħ dzie, kiedy Roberto jej nie przyjmie. Kto
zatrudni kobiet ħ z uwi Ģ zanym do nogawki dzieckiem? Z czego miałabym je wówczas utrzyma ę ? Poza tym, jakie
czeka je Ň ycie? - Gdyby Ļ zrobiła porz Ģ dek z włosami, umyła si ħ ... i ubrała w czyste ubranie ...
- Ja i m ħŇ czyzna? - Jenny wybuchn ħ ła Ļ miechem i uderzyła si ħ dłoni Ģ po udzie. - A to dobre. - Spowa Ň niała. - Nikt
nie spojrzał na mnie dwa razy z rz ħ du w ci Ģ gu minionych dwudziestu czterech lat i w Ģ tpi ħ , by wło Ň enie sukienki
mogło tu co Ļ zmieni ę . - Pokr ħ ciła głow Ģ z niedowierzaniem. - Tylko kto Ļ pijany do nieprzytomno Ļ ci zechciałby si ħ do
mnie zaleca ę .
- Masz pi ħ kne oczy - odparła. Marguarita po chwili, a w jej głosie słycha ę było zdziwienie. - Tak Ň e ładne usta.
- Prosz ħ o tym zapomnie ę - rzuciła Jenny ze zło Ļ ci Ģ i gwałtownie, niczym mieczem, machn ħ ła r ħ k Ģ . - Je Ļ li mam w
ogóle wychowywa ę pani dziecko, musz ħ to zrobi ę sama. I tak b ħ dzie to wystarczaj Ģ co ci ħŇ kie dla nas obu. Mała nie
dostanie eleganckich strojów ani słu ŇĢ cych. B ħ dzie szcz ħĻ liwa, je Ļ li b ħ dzie miała pełny Ň Ģ dek i poduszk ħ pod
głow ħ . Czy wła Ļ nie tego chce pani dla niej?
- Nie mam przyjaciół, nikogo, komu mogłabym zaufa ę . - Kobieta spu Ļ ciła głow ħ i przymkn ħ ła oczy. - Nie widz ħ
innego wyj Ļ cia. - To jeszcze nie wszystko - powiedziała lenny i dodała z brutaln Ģ szczero Ļ ci Ģ : - Najgorsze w tym
wszystkim jest to, Ň e nie znosz ħ dzieci, zreszt Ģ nigdy ich nie lubiłam.
- Graciela jest ponad wiek rozwini ħ ta, ma bystry umysł i zachowuje si ħ bardzo rozs Ģ dnie.
- Nie dbam o to, Ň e jest jakim Ļ cudem. Ma sze Ļę lat, co oznacza, Ň e jest jeszcze dzieckiem, a ja nie cierpi ħ
bachorów. Nie mam poj ħ cia, jak si ħ nimi opiekowa ę . - Jenny rozło Ň yła bezradnie r ħ ce. - Dzieci nie wiedz Ģ , jak
przetrwa ę na pustyni, wypatroszy ę królika czy pracowa ę . Wchodz Ģ tylko w drog ħ , hałasuj Ģ i płacz Ģ , s Ģ tylko na pół
lud Ņ mi.
- Czemu mi o tym mówisz? - spytała cicho Marguarita z błaganiem w oczach.
- Bo chc ħ , Ň eby pani dokładnie wiedziała, dla kogo chce si ħ pani po Ļ wi ħ ci ę . Je Ļ li zamienimy si ħ miejscami i zostan ħ
z pani dzieckiem, nie chc ħ której Ļ nocy obudzi ę si ħ z Graciel Ģ na brudnej ziemi, z pustym Ň Ģ dkiem i z poczuciem
winy, Ň e zgin ħ ła pani za mnie, a ja pani Ģ zawiodłam.
- Nie zamierzam umrze ę za ciebie, Jenny Jones, we Ņ to sobie do serca. Zgin ħ , Ň eby Graciela mogła Ň y ę . Pójd ħ na
Ļ mier ę , je Ļ li obiecasz na wszystkie Ļ wi ħ to Ļ ci, Ň e nie zostawisz Gracieli. To dziecko nie mo Ň e zgin Ģę z r Ģ k ludzi,
których nieopatrznie pokochało! Stan ħ przed plutonem egzekucyjnym tylko wtedy, gdy przysi ħ gniesz na swoj Ģ dusz ħ ,
Ň e ocalisz moj Ģ córk ħ . Po tysi Ģ ckro ę wol ħ , Ň eby była głodna ni Ň martwa.
- A gdzie w tym wszystkim miejsce dla pani szanownego ojca, mo Ň nego wła Ļ ciciela ranczo? - uci ħ ła jej wywody
Jenny. Kobiety mierzyły si ħ wzrokiem. - Je Ļ li drogi Roberto nie zechce albo nie b ħ dzie mógł przyj Ģę córki, dlaczego
nie zostawi ę jej po prostu na progu domu pani ojca?
- To niemo Ň liwe, on nigdy nie zaakceptuje dziecka Sandersa.
- Oto i odpowied Ņ na pani problemy. - Jenny oparła si ħ o Ļ cian ħ i wyci Ģ gn ħ ła nogi na materacu, na którym roiło si ħ
od insektów. - Wystarczy to wytłumaczy ę pani pazernym kuzynom, a dziecko b ħ dzie ocalone.
Jenny zakl ħ ła w duchu, wła Ļ nie z własnej i nieprzymuszonej woli pozbawiła si ħ szansy na uratowanie Ň ycia. Potem
jednak pomy Ļ lała o zatrzymaniu małej na długie lata i uznała, Ň e woli ju Ň stan Ģę przed plutonem egzekucyjnym. Do
licha, sprawy nie wygl Ģ dały najlepiej.
- Graciela jest legaln Ģ spadkobierczyni Ģ mojego ojca, oboj ħ tne, czy j Ģ zaakceptuje, czy nie. Po dobroci tego nie
zrobi, bo w jego oczach Graciela jest tylko b ħ kartem Roberto. Kiedy jednak oka Ň esz przed s Ģ dem Ļ wiadectwo naszego
Ļ lubu, roszczenia Gracieli zostan Ģ zaspokojone. Sprawdziłam to.
- Mówiłam, Ň e nie cierpi ħ dzieci i nie zapewni ħ jej odpowiedniego poziomu Ň ycia - powtórzyła Jenny, przygl Ģ daj Ģ c
si ħ palcom wystaj Ģ cym przez dziur ħ w bucie. - Do diabła, nie mam poj ħ cia, jaka czeka nas przyszło Ļę . Nie wiem
nawet, czy zdołam dotrze ę do Karoliny Południowej. - Uniosła wzrok. - Nadal chce pani tej zamiany?
- Jeste Ļ jedyn Ģ nadziej Ģ dla Gracieli.
- W takim razie dziewczynk ħ czekaj Ģ nie lada kłopoty. - Jenny za Ļ miała si ħ ochrypłym głosem. Zadumała si ħ
chwil ħ . - Zastrzel Ģ kobiet ħ z kapturem na głowie, ale przecie Ň tak jej nie pochowaj Ģ . Gdy tylko Ň ołnierze zobacz Ģ
pani twarz, zorientuj Ģ si ħ , Ň e rozstrzelali kogo Ļ innego. Pomy Ļ lała pani o tym?
- B ħ dziesz miała około sze Ļ ciu godzin przewagi - odparła kobieta powoli, potakuj Ģ c głow Ģ . Zawahała si ħ przez
moment. - Prawd ħ mówi Ģ c, nie wierz ħ , by Ň ołnierze pojechali ci ħ szuka ę . Nosz Ģ mundury, ale nie s Ģ lepsi od
przydro Ň nych bandytów. Nie zechc Ģ goni ę kobiety bez grosza przy duszy. B ħ d Ģ mieli ciało i to im wystarczy do
zło Ň enia raportu.
- Po co mi wi ħ c owe sze Ļę godzin przewagi? Nad kim?
- Chodzi o moich kuzynów, a szczególnie Luisa, Chulo i Emila. - Marguarita spojrzała na dziewczyn ħ . -
Zrozumiej Ģ wszystko, kiedy tylko zostanie zidentyfikowane moje ciało. Prawdopodobnie jednak b ħ d Ģ przekonani,
Ň e porwała Ļ dla okupu ich ukochan Ģ dziedziczk ħ fortuny. Dojd Ģ do wniosku, Ň e ich obowi Ģ zkiem jest uratowa ę
Graciel ħ i postaraj Ģ si ħ zabi ę was obie.
- A niech to jasna cholera! - Jenny przesun ħ ła palcami po włosach i rzuciła kobiecie mordercze spojrzenie. - Nie
do Ļę , Ň e zostawia mnie pani, by ę mo Ň e do ko ı ca Ň ycia, z dzieckiem na karku, to na dodatek zacznie mnie Ļ ciga ę banda
krwio Ň erczych Meksykanów. To wysoka cena.
- Ale b ħ dziesz Ň y ę - przypomniała łagodnie kobieta, napotykaj Ģ c jej gniewny wzrok. Potem zerkn ħ ła na cienie
pojawiaj Ģ ce si ħ na Ļ cianie. - Musisz teraz podj Ģę ostateczn Ģ decyzj ħ . Je Ļ li mamy si ħ zamieni ę , zostało mi du Ň o spraw
do załatwienia i bardzo niewiele czasu.
Min ħ ły dwie minuty, podczas których Jenny intensywnie my Ļ lała.
W ko ı cu westchn ħ ła gł ħ boko.
- Pani wie, Ň e to zrobi ħ . Zdawała sobie pani z tego spraw ħ , przekupuj Ģ c stra Ň ników. - Pokiwała głow Ģ i przymkn ħ ła
oczy.
W oczach Marguarity pojawiły si ħ łzy ulgi.
- Zatem wyja Ļ nijmy sobie, co ka Ň da z nas obiecuje. Ja przyrzekam zgin Ģę jutro rano zamiast ciebie. Ty zawieziesz
córk ħ do jej ojca i nie oddasz jej nikomu innemu. Je Ļ li Roberto jej nie przyjmie - jej oblicze si ħ zachmurzyło - wtedy
wychowasz Graciel ħ jak własne dziecko i postarasz si ħ j Ģ pokocha ę .
- Och, nie, tylko nie to! - Jenny uniosła głow ħ i zmru Ň yła oczy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin