LP. X-XII. Staszic Stanisław - Przestrogi dla Polski.pdf

(755 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Przestrogi dla Polski - Stanis\263aw Staszic.doc)
Stanisþaw Staszic
PRZESTROGI DLA POLSKI r 1790
Seneca, De tranquillitate animi.
Przemowa imieniem narodu polskiego do pierwszego w tym narodzie stanu
Uwagi nad Ňyciem Jana Zamoyskiego skoıczyþem na tym: áJeŇeli stan szlachecki w
nadarzonej okolicznoĻci nie potrafi siħ þatwo i prħdko zgodzię na zniesienie rzĢdu
feudalnego a na ustanowienie prawdziwej rzeczypospolitej, caþy nard obejmujĢcej i na
powszechnym prawie zasadzonej, natenczas sposb najprħdszy, najþatwiejszy a w
teraŅniejszych okolicznoĻciach dla zachowania narodu najpewniejszy: Ustanowię
jednowþadztwoÑ. Bo myĻlaþem, Ňe nard pod despotyzmem nie jest na zawsze zgubiony;
on istnie, tylko jest przyciĻnionym do czasu. Przeciwnie: nard z nierzĢdem feudalnym,
czyli z szlacheckim, dzisiaj Ňadnym sposobem utrzymaę siħ nie moŇe. Musi byę dzielonym
i zginĢę: bo od takiego nierzĢdu do rzeczypospolitej porzĢdnej despotyzm jest ĻredniĢ
drogĢ.
Bo jeszcze nadto wiele mamy uprzedzenia, jeszcze szlachta nie dosyę oĻwiecona, aby bez
zaguby narodu ten krok ominĢę umiaþa. Lecz poniewaŇ stan szlachecki obraþ sposb
pierwszy, to jest, poniewaŇ chce ratowaę kraj ustawĢ rzeczypospolitej rzĢdnej, przeto
zdaje mi siħ nie od rzeczy, abym objaĻniþ pewne oglniejsze prawdy, a ktre tak sĢ w
ustawie przyszþej rzeczypospolitej istotne, Ňe bez ich uskutecznienia Polska zaginie.
Owszem, bez zasadzenia na nich swojego rzĢdu, mwiħ jeszcze raz, uŇyteczniejszĢ
narodowi naszemu byþaby w tym razie absolutna monarchia, jak zþa rzeczpospolita. Bo
pierwsza nard Polakw zachowa.
Zþa rzeczpospolita nard Polakw juŇ do poþowy zagubiþa i widzħ jasno, Ňe jeŇeli przyszþa
jej ustawa na tych wielkich prawdach, ktre te przestrogi obejmujĢ, gruntowaę siħ nie
bħdzie, Polska Rzeczpospolita nie przestanie byę zþĢ i nard do reszty zniszczy. Dzisiaj
utrzymywaę siħ rzeczompospolitym najrozumniej ustanowionym trudno, a
rzeczompospolitym Ņle urzĢdzonym niepodobno.
Nard Polakw byþ w Europie jeden z najwiħkszych, najpotħŇniejszych i z
najpowaŇniejszych. Teraz nard Polakw, juŇ co do ziemi uszczuplony, co do ludnoĻci
jeden z najmniejszych i najsþabszych, a w caþej Europie on ze wszystkich cierpi
najwiħksze krzywdy i wzgardħ. On wewnĢtrz najstraszniejsze widziaþ zbrodnie, zewnĢtrz
najsroŇszych doĻwiadczyþ gwaþtw. Pierwszy legþ ofiarĢ spisku trzech despotw.
Przyczyna: Ňe we wszystkich innych krajach panujĢcy nie zatrudniajĢ siħ czym innym
tylko narodem, nie powracajĢ narodom wolnoĻci, trzymajĢ w niewoli, ale o tym najwiħcej
myĻlĢ, o to ustawicznie starajĢ siħ, aby kaŇdy swj nard tak urzĢdziþ, aby siħ
powiħkszaþa jego praca, ludnoĻę i bogactwa. GdyŇ na takim tylko urzĢdzeniu wszħdzie
panujĢcy zasadzajĢ swojĢ potħgħ i ĻwietnoĻę. Przeto wszystkie rady, wszystkich
magistratur ustawy, sprawiedliwoĻci urzĢdzenie, zgoþa tam wszystkie prawa nie zajmujĢ
kogo innego, tylko nard.
Przeciwnie, w Polsce panujĢcy, to jest moŇnowþadcy i szlachta, nie zatrudniali siħ
narodem, tylko sobĢ samymi, nie starali siħ tak urzĢdzię narodu polskiego, aby siħ
powiħkszaþa jego praca, ludnoĻę i bogactwa, gdyŇ nie na urzĢdzeniu narodu, ale tylko na
urzĢdzeniach wsplnych miħdzy sobĢ zasadzali swojĢ potħgħ i szlachetnoĻę. Przeto od
dawnego czasu ani ich rady, ani magistratur ustawa, ani sprawiedliwoĻci urzĢdzenie,
zgoþa wszystkie ich prawa nie byþy o narodzie, tylko o nich samych jako panujĢcych,
nard zaĻ opuszczony, zaniedbany, zostawaþ siħ bez prawa, bez sprawiedliwoĻci,
partykularnej woli i dziwactwu kaŇdego z tych panujĢcych szlachty porzucony.
Przezacny stanie szlachecki! Nie moŇesz inaczej powiedzieę, jak przyznaę, Ňe nie mieĻcisz
w sobie wszystkich Polakw, tylko jednĢ czĢstkħ, Ňe nie jesteĻ caþym narodem
polskim,tylko jednym stanem jego, stanem obroıczym, stanem rycerstwa. Lecz gdy
zmnoŇone potrzeby Ňycia ludzkiego, gdy nawykþy zbytek juŇ i w tobie osþabiþ ciaþo i skaziþ
mħstwo, straciþa Polska najbogatszĢ poþowħ ziemi, zginħþa poþowa najcelniejszych
Polakw, a stan obrony narodu, stan jego rycerstwa, nie tylko przy obronie Polakw krwi
nie przelaþ, ale nawet szabli nie dobyþ.
Nadto gdy zewnħtrzne mocarstwa, gdy Europy despoci obronħ krajw i sposb wojowania
zasadzili na samej sztuce, dla ktrej pouczenia staþo siħ wszħdzie potrzebne gotowe
wojsko, natychmiast polski nard straciþ swojĢ obronħ, bo straciþ uŇytecznoĻę
najĻwietniejszego i najkosztowniejszego stanu rycerstwa; zostaje przymuszonym na
miejscu stanu tego podnosię dzisiaj i utrzymywaę stan nowy, stan gotowego Ňoþnierstwa.
Tego podnieĻę ani utrzymaę nie zdoþa jeden stan szlachecki. Lecz na wystawienie i
opatrywanie gotowych wojsk tylko mnstwo ludu , tylko caþy nard moŇe znosię
dostateczne ofiary z podatkw, z ludzi. Z tak wielkĢ odmianĢ, z ustawĢ nowego a
kosztownego stanu Ňoþnierstwa, odmienia siħ koniecznie w stosunek, ktry dotychczas
miaþ stan rycerski z caþym narodem polskim. W widoku najpozorniej usprawiedliwiajĢcym
moc praw Miasta koronne i litewskie dawaþy Rzeczypospolitej podatek protunkowy.
ZnoszĢ tħ ofiarħ z þatwoĻciĢ i bez wielkiego uciemiħŇenia.
Stan szlachecki w tak wielkiej potrzebie Rzeczypospolitej, chociaŇ dopiero pierwszy raz
podatek pþaci, chociaŇ tysiĢc razy wiħcej od miast ma powodw obowiĢzku i wdziħcznoĻci
dla ojczyzny, przecieŇ nie uczyniþ tej ofiary. Owszem, juŇ wyrzeka, áŇe podatki wielkie, Ňe
wkrtce nie bħdzie czego bronię. JuŇ dwie trzech czħĻci instrukcyj w materii podatkw
waruje etc, etc, etc.Ñ Ta obojħtnoĻę w ofiarach dla kraju po tylu nieszczħĻciach, jakich
szlachcic polski doĻwiadczyþ, jest niepojħtĢ. Trzeba by go tylko na rok tu w kordon pod
despotyzm, gdzie i podatek wielki pþacię trzeba, i sposb do wybrania intraty z dbr
odjħty. Choę siħ pszenica lub Ňyto urodzi, tego sprzedawaę nie wolno.
(Przyp. aut.) dawania, czyli udzielnoĻę szlachty w Polsce, ukazuje siħ, Ňe to jest stan reprezentujĢcy nard polski.
Stan, reprezentant narodu, w wszystkich publicznych radach powinien mieę na
pierwszym celu nie siebie, ale nard, powinien stanowię prawa nie o sobie jednym, ale o
narodzie caþym. Przejrzyjmy prawa nasze! Oto w kupie potħŇnych ksiĢg, wyjĢwszy prawa
poborw, ledwo znaleŅę jedno albo dwa prawa sprzyjajĢce narodowi. Wszystkie
napeþnione prawami o samym reprezentujĢcym stanie.
JeŇeli szlachta rozumie uŇyteczniej i bezpieczniej dla siebie mieę siħ za stan nie
reprezentujĢcy, ale za stan absolutnie panujĢcy, a nard polski za nard sobie poddany,
na ten czas tym jest w Polsce szlachta do narodu polskiego, czym sĢ w krajach
sĢsiedzkich jedynowþadcy do narodw tamecznych. Natenczas z tego wszystkiego, co w
Polsce szlachta posiada, lud, czyli nard, jest najcelniejszĢ szlachty wþasnoĻciĢ, jest
gruntem wszelkich innych wþasnoĻci, ktrych ani sobie zapewnię, ani z nich wielkich
poŇytkw spodziewaę siħ nie moŇna bez poprzedniego urzĢdzenia narodu.
W kaŇdym urzĢdzeniu wþasnoĻci najpierwej staraę siħ potrzeba o jej sobie zapewnienie.
Nieroztropnie ten panujĢcy nad jakim ludem czyni, ktry w swoich radach, w swoich
ustawach jedynie szuka partykularnych z owego ludu poŇytkw nie urzĢdziwszy go
wprzd tak, aby go sobie zabezpieczyþ. Owszem, wszystkie z poddanego ludu
partykularne poŇytki nie powinny byę wiħksze nad te, ktre zgadzajĢ siħ z
ubezpieczeniem sobie narodu. Nie wzdrygnieŇ siħ poczciwy szlachcic na tħ jednħ myĻl: od
pþ wieku o wydarciu narodu polskiego szlachcie, o podzieleniu miħdzy siebie kraju i
szlachty w wszystkich Europy ukþadach, w wszystkich zgromadzeniach monarchw dziejĢ
siħ umowy! Te juŇ raz uskutecznione.
W wszystkich pismach publicznych zgoþa powszednim przysþowiem zostaþo: Turka z
Europy wypħdzię, Polskħ podzielię. Nie ma w caþej Europie drugiego kraju, ktry by tak
Ņle byþ poþoŇony jak Polska. Krl pruski, cesarz niemiecki, soþtan turecki, car moskiewski,
a w kole takich mocarzw Polacy bez najmniejszej przegrody ani gr, ani rzek, ani
fortec...
Musi szlachta, chociaŇ uwaŇajĢc siħ jako absolutnie panujĢcĢ w Polsce, o to najpierwej w
swoich zgromadzeniach, w swoich radach, w swoim prawodawstwie pod utratĢ
wszystkiego staraę siħ, aby tak urzĢdziþa poddany sobie nard polski, Ňeby go byę
pewnym mogþa; najpierwej takie dla niego prawa napisaę naleŇy, aby siħ ustawicznie
powiħkszaþa jego pracowitoĻę, ludnoĻę i bogactwa, gdyŇ na tym tylko szlachta, choę
niestosownie do sprawiedliwoĻci, ale zgodnie z rozumem moŇe zasadzię panowania
swego potħgĢ i powagħ.
Dopiero po takowym urzĢdzeniu narodu zatrudni siħ osobistymi z niego uŇytki. Nigdy zaĻ
partykularnych dla szlachty przywilejw wþasnoĻci, korzyĻci z owego ludu rozciĢgaę dalej
nie moŇe, tylko dopokĢd zgadzajĢ siħ z tym powszechnym narodu urzĢdzeniem, jakiego
potrzebuje zabezpieczenie jego. Przeciwnie czyniĢc dotychczas, zbliŇyþ stan szlachecki
zaniedbanego narodu utratħ, a z tĢ utratĢ swj upadek. W kaŇdym, czyli prawym, czyli
gwaþtownym towarzystwie dobro powszechne jest dobrem najwyŇszym; wszelkie
partykularnych dobra i wþasnoĻci nie mogĢ zwiħkszaę siħ, tylko dopokĢd dobru
powszechnemu nie szkodzĢ.
W Rzeczypospolitej szlachty polskiej nie wolno partykularnemu szlachcicowi w swoich
wþasnych dobrach z rzeki takiego szukaę poŇytku, ktry by tamowaþ publicznĢ spþawnoĻę;
nie wolno mu droŇej sprzedaę albo darowaę swoje wþasne dobra przyjacielowi,
powinowatemu nie szlachcicowi, gdyŇ takowe uŇywanie szlachcica zdaje siħ szkodzię
powszechnemu dobru wszystkiej szlachty. Z tych samych powszechnego dobra szlachty
powodw wypada, iŇ nie powinno byę wolno szlachcicowi wiħcej uŇywaę prawa wþasnoĻci
nad ludŅmi, tylko dopokĢd takowe uŇywanie nie krzywdzi powszechnego dobra szlachty.
Wszystkie prawie podatki i rekruty, te to najglwniejsze dzisiaj czħĻci dobra
powszechnego, znajdujĢ siħ w poddanych przeto ostatni bħdzie nierzĢd, najwiħksze
popelniemy gþupstwo, przeciwko wszelkiemu publicznemu dobru szlachty stanie siħ,gdy
prawa partykularnej wþasnoĻci szlachcica nad ludem rozciĢgaę siħ bħdĢ tak dalece, iŇ
potrafiĢ przeszkodzię zwiħkszaniu siħ podatkw i rekrutw, to jest, iŇ zatamujĢ dalej
pracowitoĻę, urodzaje i rozludnienie narodu polskiego.
Stan szlachecki, jakimkolwiek imieniem nazwie siħ, czyli stanem reprezentujĢcym nard
polski, czyli absolutnym panem jego, zawsze dla swojego zachowania przymuszony jest
wcale innĢ przedsiħwziĢę drogħ nad tħ, ktrĢ szedþ dotychczas. Nie moŇe o sobie radzię
osobno, ale musi radzię o narodzie, a przez urzĢdzenie narodu dopiero radzię o sobie. To
odtĢd byę hasþem publicznych obrad powinno: szlachta sĢ jednym stanem, nie caþym
narodem, stan szlachecki jest czħĻciĢ Polakw.
CzħĻę utrzymywaę siħ nie moŇe, gdy caþe ciaþo niszczeje. Gdzie nard ocaleje, tam
utrzyma siħ stan. Gdzie nard upadnie, tam stan zniszczeę musi. ĺwietny narodu
polskiego stanie! W poczĢtkach teraŅniejszego sejmu upominaþem ciħ*, Ňe to jest
moment, w ktrym nastħpstwo tronu urzĢdzię naleŇy. Jak prħdko nasi nieprzyjaciele
zgodzĢ siħ, natychmiast powstanĢ nieskoıczone trudnoĻci do uskutecznienia tego.
Upominam jeszcze raz. Pamiħtajmy: jest to rzecz najwiħkszej wagi.
W Poprawach i przydatkach do Uwag nad Ňyciem Jana Zamojskiego. (Przyp. aut.)
Nasz los jeszcze dotychczas wĢtpliwy. Gdy za radĢ cnotliwego Krasiıskiego, biskupa
kamienieckiego, mħŇa zawsze krajowi przychylnie myĻlĢcego, wziĢþ siħ teraŅniejszy sejm
do ukþadu nowego rzĢdu; czytajĢc zasady, w tym zamiarze przez sejm podane, stanħþo
mi w oczach to wszystko, co odtĢd duchem byę powinno ustawy Rzeczypospolitej Polskiej
i do czego godzię ma rzĢd kraju tego. A nie mogĢc dostrzec wszystkiego w oglnoĻci tych
zasad ulĢkþem siħ, aby toŇ zapomnianym nie byþo w ukþadaniu szczegþw.
Przestrzegam, Ňe ustawy Rzeczypospolitej i jej rzĢdu obejmowaę powinny nie stan jeden,
ale caþĢ ziemiħ i caþy nard.
Niechaj bħdzie zawsze na oku poþoŇenie naszej ziemi z granicznymi krajami, stosunek
naszego narodu z oklnymi narody, zewnħlrzne polityczne zwiĢzki, nasze wewnħtrzne
miħdzy sobĢ stosunki, obce o nas zdanie, powszechnie w Europie panujĢca opinia, nasze
domowe uprzedzenia i obyczaje, przystosowanie szlachty do narodu, przystosowanie
tronu razem do narodu i do szlachty, zwiĢzek szlachty z tym koniecznie potrzebnym
gotowym wojskiem, w ktrym ledwo piĢta czħĻę szlachty znajdowaę sio moŇe, zwiĢzek
stanu miejskiego z tymŇe gotowym wojskiem, w ktrym przynajmniej cztery czħĻci ich
braci bħdzie Ïa z takimi uwagi wystawianie sobie tronu w poĻrzodku tegoŇ wojska, ludu i
szlachty etc, etc, etc.
JeŇeli w objħciu tych wszystkich zwiĢzkw, w umiarkowaniu takowych stosunkw, jeŇeli
w wymierzaniu miħdzy nimi wagi uchybiemy, okropna przyszþoĻę! To obejmujĢ moje
przestrogi, ktre, ile mi czas krtki w tak waŇnej materii pozwoliþ, zebraþem jak
najzwiħŇlej, szukajĢc tylko dobra kochanej Ojczyzny.
Ty, ktry jeszcze masz duszħ Polaka, w prostocie serca kochajĢcy twojĢ Ojczyznħ
cnotliwy szlachcicu, czytaj z uwagĢ. Ani zawierzaj Ļlepo, ani odrzucaj na pierwszy odraz.
DochodŅ, czyli to nie jest prawda, co mwiħ. Idzie tu o losy twoje i o losy narodu, ktre
sĢ nierozdzielne...
Te przestrogi nie tchnĢ czym innym, nic nie zawierajĢ, tylko prawdziwĢ szlachty polskiej
trwaþoĻę i ĻwietnoĻę, zasadzonĢ na wielkoĻci i na powadze narodu. Nie jestem z tych
panw jeden, ktrzy, gdyby nierozumne dzieciħ lĻniĢcymi pieĻcidþy, tak ciebie zawsze i
dzisiaj jeszcze zwodzĢ wyszukiwaniem na oko materii popularnych a w istocie tobie
szkodliwych, gubiĢcych kraj, czyniĢcych z ciebie narzħdzie ich namiħtnoĻci i dumy.
Nie jestem z tych panw, ktrzy zamiast mwienia ci oczywistej prawdy, zamiast
wyþuszczenia przed tobĢ wiernie tego stanu rzeczy, w ktrym stoi Europa, nie wstydzĢ siħ
i przy dzisiejszym oĻwieceniu pochlebiajĢc twoim przesĢdom dogadzaę miþoĻci wþasnej,
nie wstydzĢ siħ mwię i pisaę: Ňe dopiero bħdziesz cierpiaþ niewolħ, kiedy rolnik blizny
bħdzie miaþ sprawiedliwoĻę.
Nie jestem z tych pisarzw, ktrzy zamiast przekonywania i oĻwiecenia czerniĢ siħ
wsplnie: zamiast hydzenia wystħpkw w oglnoĻci, wygadujĢ na siebie porozumienia
najstraszniejszych zbrodni; zamiast wiĢzania, þĢczenia wszystkich Polakw w dzisiejszej
okolicznoĻci rzucajĢ miħdzy familie nienawiĻę i niezaufanie; zamiast powstawania na
zbrodnie jawne a zachħcania do cnt, uwielbianych tak w przodkach, jako w
wspþŇyjĢcych, niszczĢ rzadkie a najpiħkniejsze przykþady, podajĢ w wĢtpliwoĻę
wszystkie cnoty; owszem, jakby siħ lħkali, Ňe jeszcze maþo w Polsce nieprawoĻci, na
miejscu tych kilku wzorw cnoty wymyĻlajĢ w dziejach naszych nieznane i nigdy
niesþychane zþoczyıstwa.
Proszħ, wzywam na miþoĻę Ojczyzny, zacni pisarze, nie burzmy narodu, ale þĢczmy siħ
wszyscy z sobĢ w tym zamiarze, abyĻmy naszymi pismy sposobili, zbliŇali miħdzy
wspþobywateli jednoĻę, powstajĢc na te dzikie uprzedzenia, ktre najwiħcej odpychajĢ
Polakw od siebie i przeszkadzajĢ im do zgody, a tak gubiĢ Polskħ. Nie jestem ani
dworskim, ani hetmaıskim, ani potemkinowskim, pruskim, cesarskim ani moskiewskim.
Ale ile razy spojrzħ na te ruble, na te għste talary pruskie, bolejħ nad tym nieszczħĻliwym
moim krajem, Ňe znajdujĢ siħ w nim tak bezecne straszydþa, w tym czasie nawet, gdzie
wiĢzaę siħ, radzię, jednoczyę, z swoich majĢtkw, z swoich prerogatyw ofiary czynię
naleŇy, aby tym pewniej wyratowaę ojczyznħ z niebezpieczeıstw tak wielkich. Ale jestem
najprzywiĢzaıszym stronnikiem narodu polskiego.
Niczego nie pragnħ, tylko, aby ten nard byþ potħŇnym i powaŇnym, aby mgþ mieę
przyjaciþ, nie opiekunw; aby mgþ zawieraę bez szczuplenia granic przymierze
uŇyteczne albo zachowaę zbrojnĢ neutralnoĻę; aby szlachta polska, nie chcĢc, nie mogĢc,
czyli nie umiejĢc bronię kraju, nie byþa w tej ohydnej potrzebie okupowania sobie pokoju
ustħpowaniem prowincji, miast*, jak od wieku czyni, gdyŇ tak przybliŇa swojĢ zgubħ. Ale
Ňeby ta szlachta, zamiast tego marnotrawnego rozdawania narodu polskiego, w nim
szukaþa jego obrony i znalazþa swojĢ caþoĻę, powagħ i ĻwietnoĻę.
* Starajmy siħ o sprzymierzeıcw, ale nie kupujmy sprzymierzeıca, bo siħ co rok droŇszym robię bħdzie, dopokĢd nas
nie zniszczy . Ï áA jeŇeli za odmwieniem mu tych miast on przymierza zawrzeę nie zechce ?Ñ Ï Zostaımy w zbrojnej
neutralnoĻci. Dajmy drugie tyle podatku. Speþniajmy sto tysiħcy wojska. Mamy doĻwiadczenie : ten sprzymierzeniec
dopiero przed kilku laty braþ i juŇ na nowo braę chce. Za rok moŇe znowu ktry z jego ministrw okaŇe mu wielkie
poŇytki, gdy mu Polska jakie insze miasta ustĢpi. Rzecze nieomylnie do nas, aby mu je daę. Inaczej on nas opuĻci,
naszego przymierza odstĢpi etc, etc. Pþaęmy cþo podþug taryfy najwyŇszej, przez naszych zdrajcw z trzech taryf
mniejszych wybranej, a trzymajmy siħ morza.
Lecz Toruı i Gdaısk, poniewaŇ sĢ miastami, zapewne w Polsce nie bħdĢ miaþy obroıcy; kaŇdy szlachcic pomyĻli sobie :
áCo mi z tego. To nie moja wieĻ. Nic ja nie mam z Torunia ani z Gdaıska. A gdy za ich porzĢdek i dobro. (Przyp. aut.)
Ratuj siħ szlachto! Nie potrzeba, abyĻ traciþa twoje swobody i wolnoĻę, ale potrzeba, abyĻ
twoje prawa upowszechniþa, abyĻ powiħkszyþa liczbħ obywateli swobodnych i wolnych.
Nie uratujesz siħ konstytucjĢ czĢstkowĢ, czyli, Ňe tak rzekħ, poþatanĢ. Ale uratujesz siħ
konstytucjĢ zupeþnie nowĢ i caþy nard polski obejmujĢcĢ. Jest to epoka, gdzie Polska
zupeþnej podpaĻę odmianie powinna.
JeŇeli w dziejach ludzkich byþy takie narody, w ktrych dþugie krzywdy, ucisk i gwaþt
wzbudzaþ nagle odwagħ i nadzwyczajnĢ ducha dzielnoĻę w þamaniu trudnoĻci i
niebezpieczeıstw dla powstania i ocalenia swojego Ï toę Polacy juŇ tyle wycierpieli, iŇ
nie ma ani takiego uprzedzenia, tak wielkiej osobistoĻci, ani tej stanu prerogatywy, ktra
by dzisiaj, gdzie idzie o ratunek narodu, nie powinna pħkaę siħ i niszczeę w oczach
polskiego szlachcica, jeŇeli ma jeszcze duszħ Polaka.
JuŇ blisko dwch lal radziemy... RozpoczħliĻmy... Ale jeszczeĻmy nie pokoıczyli ani
jednej z tych gþwnych ustaw, ktre tylko mogĢ nasz kraj postawię na drodze pewnej,
ugruntowaę narodu trwaþoĻę i wzrost.
ROZDZIAý 1
PRAWO NATURY, CZYLI O ZWIġZKACH NATURALNYCH
Wszystko siħ rusza, wszystko siħ odmienia. ĺwiat trwa. Z dzielnoĻci wszystkich czħĻci
wynika caþego ogþu trwaþoĻę, ustĢpienie zyskamy przymierze, juŇ mniej wojska
potrzebowaę bħdziemy, a tak mniej podatku pþacię bħdħ...Ñ Z tym to samoistwem juŇ
odpadaþy od kraju najbogatsze miasta. Pogarniono za nimi i wsie z szlachcicem. Z tym
myĻlenia sposobem zajdzie powoli szlachta za miastami w cudzĢ niewolħ.
BĢdŅmy zbrojni! Miejmy podatki i wojsko, a znajdĢ siħ sprzymierzeıcy! Brabancja
dopiero pþ z niewoli wyszþa, a poniewaŇ þĢczy siħ lud wszystek, ma pieniĢdze i wojsko i
juŇ nadarza jej siħ sprzymierzeniec nie ŇĢdajĢcy od niej Ňadnego z miast, ale tylko
wsplnej pomocy i przyjaŅni.
Wiħc wszystko siħ rusza, wszystko siħ odmienia, wszystko dziaþa podþug ustaw
niewzruszonych. Prawem natury jest prawo Boga. Stwrca Ļwiata zaþoŇyþ drogi, ktrymi
wszystko biegnĢę musi do zamierzenia Jego. JakiŇ widok mocy i mĢdroĻci! PuĻę myĻl w
nieskoıczonoĻę Ļwiatw albo spojrzyj po tej ziemi na drugĢ nieskoıczonoĻę jestestw!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin