Agitator, Michail Zoszczenko.txt

(3 KB) Pobierz
 TYTUL: Agitator
 AUTOR: Michail Zoszczenko
 TLUM.: Halina Pilichowska

 OPRACOWAL : Jaroslaw Basaj (jeremias@mp.pl)

-----------------------------------------------------------------
----------

   Wo�ny szko�y lotniczej, Grigorij Kosonosow, pojecha� na urlop
na wie�.    - C�, towarzyszu Kosonosow - m�wili do� przed
odjazdem przyjaciele -  pojedziecie, to ju�, tego ten,
poagitujcie ano troch� w tej wsi. Powiedzcie  kmiotkom, �e to,
uwa�acie, lotnictwo rozwija si�...  Mo�e kmiotkowie na  aeroplan
si� z�o��.
   - Mo�ecie by� pewni - powiedzia� Kosonosow - poagituj�. Co jak
co, ale o  lotnictwie rzekn�, nie trapcie si�.
   Do wsi przyjecha� Kosonosow jesieni� i pierwszego zaraz dnia
uda� si� do  sowietu.
   - �yczenie takie mam - powiada - poagitowa�. �e to z miasta
poniek�d  przyjecha�em. Czy nie mo�na by zebrania zwo�a�?
   - Czemu nie - powiada przewodnicz�cy. - By�o nie by�o, zbior�
jutro  kmiotk�w.
   Nazajutrz zebra� kmiotk�w ko�o szopy stra�ackiej.
   Grigorij Kosonosow wyszed� do nich, uk�oni� si� i nie�mia�o,
jako �e  niezwyczajny by� tego, zacz�� m�wi� dr��cym g�osem:
   - A to tego tak... - rzek� Kosonosow - lotnictwo, towarzysze,
w�a�nie...  �e to wy ludziska, wiadomo, ciemni, to tego, o
polityce powiem. Tu,  powiedzmy, Niemcy, a tu Cherson. Tu Rosja,
a tu... w og�le...    - Ty niby tu o czym, mile�ki? - nie
zrozumieli kmiotkowie.    - O czym? - obrazi� si� Kosonosow. -
O lotnictwie przecie. Rozwija si�,  uwa�acie, lotnictwo. Tu
Rosja, a tu Chiny.
   Kmiotkowie ponuro s�uchali.
   - Nie marud�! - krzykn�� kto� z ty�u.
   - Ja nie marudz� - rzek� Kosonosow. - Ja o lotnictwie...
Rozwija si�,  towarzysze w�o�cianie... Buduj� aeroplany i lataj�
potem. Po powietrzu  niby. No, poniekt�ry, wiadomo, nie utrzyma
si� - buchnie w d�. Na ten  przyk�ad towarzysz Jermi�kin. Frun��
- frun��, a potem jak fikn�� koz�a, to  a� bebechy wylecia�y...
   - Nie ptak przecie - powiedzieli kmiotkowie.
   - To� powiadam - ucieszy� si� Kosonosow - wiadomo, nie ptak.
Ptak  spadnie, otrz��nie si�, jak gdyby nigdy nic i dalej... A
tu na�ci, u�yj...  Drugi, tak�e lotnik, towarzysz Micha� Iwanycz
Popkow. Polecia� pi�knie,  �adnie, b�c - z motorem klapa... Jak
fiknie...
   - Ej�e?... - spytali ch�opi.
   - Dalib�g... A jeden jeszcze nadzia� si� na drzewo. I wisi 
nieboraczek... Spietra� si�, drze si�, opera... Rozmaite bywaj� 
wypadki...  A raz zn�w krowa u nas pod �mig�a si� napatoczy�a.
Szast-prast i na miazg�.  Gdzie rogi, a gdzie w og�le brzuch -
niepodobna rozpozna�... Psy tak�e  czasem wpadaj�...
   - A konie? - spytali ch�opi. - To i konie wpadaj�? Powiedz
nam, mi�y.    - I konie - powiedzia� Kosonosow. -  Ca�kiem jasne.
   - Ciewy, dranie, pies im mord� liza� - rzek� kto�. - A to
wymy�lili!  Konie patroszy�... I c�, mi�y, rozwija si� toto?
   - Powiadam przecie - rzek� Kosonosow - rozwija si�, towarzysze 
w�o�cianie... Wy, tego ten, zbierzcie si� do kupy i ochfiarujcie
co.    - Niby na co, kochanie, ochfiarowa�? - spytali ch�opi.  
 - Na aeroplan - rzek� Kosonosow.
   Z ponurym �miechem zacz�li si� ch�opi rozchodzi�.
   
Zgłoś jeśli naruszono regulamin