de_Tocqueville O demokracji w Ameryce.doc

(271 KB) Pobierz

Alexis de Toqueville

O demokracji w Ameryce

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tom I

Rozdział VI (fragment)

122             

W krajach demokratycznych zdarza się natomiast często, że wielu ludzi, którzy odczuwają chęć czy też potrzebę stowarzyszenia się z in­nymi, nie może tego dokonać, ponieważ słabi i zagubieni w wielkiej masie nie wiedzą, jak się odnaleźć. Wtedy z pomocą przychodzi gazeta, ukazując ludziom ideę czy uczucie, które wszyscy powzięli jednocześnie, lecz niezależnie od siebie. Oni zaś podążają ku temu światłu, które pozwala ich błądzącym umysłom spotkać się wreszcie i zjednoczyć.

Gazeta sprawiła, że się spotkali, i w dalszym ciągu jest im potrzebna, by mogli trzymać się razem.

Jeżeli w społeczeństwie demokratycznym stowarzyszenie ma mieć jakiekolwiek znaczenie, musi być liczne. Jego członkowie są zatem rozproszeni na wielkiej przestrzeni, ponieważ skromna ich fortuna i za­trudnienia codziennego życia wiążą każdego z własnym miejscem zamie­szkania. Muszą więc znaleźć sposób na to, by stale się porozumiewać, nie widując się, i wspólnie dziaiać, nie gromadząc się w jednym miejscu. Dlatego właśnie demokratyczne stowarzyszenie nie może się obejść bez własnej gazety.

Istnieje więc konieczny związek między stowarzyszeniami a prasą: gazety powołują do życia stowarzyszenia, a stowarzyszenia - gazety, i tak jak prawdą jest, że stowarzyszenia mnożą się w miarę zrównywania się możliwości, jest rzeczą równie pewną, że liczba gazet wzrasta w miarę mnożenia się stowarzyszeń.

Toteż Ameryka jest krajem, w którym istnieje najwięcej stowarzy­szeń, a zarazem najwięcej gazet.

Stosunek między liczbą gazet a liczbą stowarzyszeń wiedzie nas do odkrycia stosunku istniejącego między stanem prasy a zasadami admi­nistrowania krajem i uczy, że w kraju demokratycznym liczba gazet musi maleć lub rosnąć proporcjonalnie do zmniejszania się lub wzrostu centralizacji administracyjnej. Albowiem w krajach demokratycznych nie można powierzyć sprawowania władzy lokalnej najwybitniejszym oby­watelom, jak ma to miejsce w arystokracjach. Trzeba tę władzę albo znieść, albo oddać w ręce wielu ludzi. Tworzą oni prawdziwą zbiorowość na stałe powołaną przez ustawę do administrowania pewną częścią terytorium, i jest im potrzebna gazeta, która w natłoku ich własnych spraw codziennie do nich dotrze i poinformuje o stanie spraw publicz­nych. Im więcej wtadz lokalnych, tym więcej ludzi powołanych przez ustawę do ich sprawowania, i tym mocniej w każdej chwili odczuwa się tę konieczność. Pojawia się więc coraz więcej gazet.


123



Owo niezwykłe rozproszenie władzy administracyjnej, jeszcze dużo bardziej niż wielka wolność polityczna i absolutna niezależność prasy, tak osobliwie zwiększa w Ameryce liczbę gazet. Gdyby wszyscy miesz­kańcy Unii mieli prawa wyborcze pod rządami systemu ograniczającego je do wyboru prawodawców stanowych, potrzebowaliby tylko niewielkiej liczby gazet, bo mieliby zaledwie parę ważnych, acz nader rzadkich okazji do wspólnego działania. Jednak wewnątrz wielkiej, ogólnonarodo­wej zbiorowości, w każdej prowincji, w każdym mieście i, by tak rzec, w każdej wiosce ustawa powołała małe zbiorowości, żeby zajmowały się administrowaniem na szczeblu lokalnym. W ten sposób prawodawca zmusił każdego Amerykanina, by wraz z niektórymi spośród współoby­wateli codziennie pracował nad wspólnym dziełem, każdemu z nich jest więc potrzebna gazeta, z której się dowie, co robią pozostali.

Myślę, że demokratyczny naród,1 nie posiadający reprezentacji ogól­nonarodowej, lecz dużą liczbę drobnych władz lokalnych, miałby w koń­cu więcej gazet niż naród, u którego scentralizowana administracja istniałaby obok wybieralnej legislatury. Niezwykły rozwój prasy w Sta­nach Zjednoczonych najlepiej mogę sobie wytłumaczyć widząc, że u Amerykanów największa wolność ogólnonarodowa łączy się z najroz­maitszego rodzaju swobodami lokalnymi.

We Francji i w Anglii sądzi się powszechnie, że wystarczy zlik­widować ciążące na prasie podatki, a liczba gazet będzie zwiększała się w nieskończoność. Byłoby to ogromnym przecenianiem skutków podob­nej reformy. Na rosnącą liczbę gazet ma wpływ nie tylko niska cena, lecz mniej lub bardziej rozpowszechniona potrzeba odczuwana przez znaczną liczbę ludzi, by się ze sobą komunikować i wspólnie działać.

Rosnącą potęgę gazet przypisywałbym również przyczynom ogól­niejszym aniżeli te, którymi często sieją tłumaczy.

Gazeta może istnieć tylko pod warunkiem, że wyraża doktrynę lub uczucia wspólne znacznej liczbie ludzi. Zawsze reprezentuje więc jakąś zbiorowość, której członkami są jej stali czytelnicy.

Może to być zbiorowość mniej lub bardziej określona, mniej lub bardziej lokalna, mniej lub bardziej liczna. Jednak przynajmniej w zaląż­ku istnieje w umysłach choćby z racji faktu, że gazeta nie umiera.

1 Powiedziałem: naród demokratyczny. Naród arystokratyczny może mieć bardzo zdecentralizowani! administrację, a nie odczuwa potrzeby gazet, ponieważ wiadze lokalne znajdują się wówczas w rękach bardzo nielicznej garstki ludzi, którzy działają, w pojedynkę lub się znają, i łatwo mogą się ze sobą. spotykać i porozumiewać.


124             

Prowadzi to nas do ostatniej refleksji, którą zakończymy ten rozdział.

Im bardziej zrównują się możliwości, tym słabsi stają się pojedynczy ludzie, tym łatwiej ulegają tłumowi i z trudem przychodzi im samotnie trwać przy poglądzie, od którego ów tłum odstąpił.

Gazeta reprezentuje zbiorowość. Można rzec, że przemawia do każdego ze swych czytelników w imieniu wszystkich pozostałych i po­ciąga ich za sobą tym łatwiej, im każdy z osobna jest słabszy.

Znaczenie gazet musi więc rosnąć, w miarę, jak ludzie się zrównują.


ROZDZIAŁ VII

O ZWIĄZKACH MIĘDZY STOWARZYSZENIAMI SPOŁECZNYMI A STOWARZYSZENIAMI POLITYCZNYMI

Na świecie istnieje tylko jeden naród, który korzysta z nieograniczc nej swobody zakładania stowarzyszeń politycznych. Jest to równie jedyny naród, którego obywatele stale stowarzyszają się w celach społe cznych, osiągając dzięki temu wszelkie dobrodziejstwa, jakie dać moż cywilizacja.

We wszystkich społeczeństwach, w których zabronione jest zakłada nie stowarzyszeń politycznych, stowarzyszenia społeczne należą d< rzadkości.

Jest rzeczą mało prawdopodobną, aby to było dziełem przypadki! Należy raczej wnioskować, iż istnieje pewien naturalny i być moż' konieczny związek między tymi dwoma rodzajami stowarzyszeń.

Gdy jacyś ludzie mają wspólny interes - na przykład przedsięwzięci* handlowe lub operację przemysłową - spotykają się i jednoczą, oswaja jąc się w ten sposób z zasadą działania stowarzyszenia.

Im więcej jest tych małych wspólnych spraw, tym bardziej ludzie może nawet bezwiednie, nabywają umiejętności zbiorowego działani; w sprawach wielkiej wagi.

Stowarzyszenia społeczne ułatwiają więc powstawanie stowarzyszei politycznych; wszelako z drugiej strony stowarzyszenia polityczne wyjąt kowo rozwijają i udoskonalają stowarzyszenia społeczne.

W życiu społecznym każdy człowiek może sobie w gruncie rzecz; wyobrazić, że jest w stanie sam sobie wystarczyć. W dziedzinie polityk jest to nie do pomyślenia. Jeżeli jakieś społeczeństwo ma życie poli­tyczne, idea i pragnienie stowarzyszania się funkcjonują w sposobić myślenia obywateli; i niezależnie od tego, jak wielką odruchową niechęć


126             

żywią dla wspólnego działania, będą doń zawsze gotowi w imię dobra stronnictwa.

W ten sposób życie polityczne sprawia, że nawyk stowarzyszania się staje się powszechny. Budzi pragnienie wspólnoty i uczy sztuki stowa­rzyszania się wielu ludzi, którzy w przeciwnym razie żyliby w odosob­nieniu.

Życie polityczne nie tylko doprowadza do powstania wielu stowarzy­szeń, ale również tworzy stowarzyszenia wielkie.

W życiu społecznym rzadko się zdarza, by jakaś sprawa w sposób naturalny przyciągała do wspólnego działania wielką liczbę ludzi, i niema­łej sztuki wymaga takie przedsięwzięcie, które wciągałoby wszystkich.

W życiu politycznym okazja co chwila nastręcza się sama. Toteż wartość samej idei stowarzyszenia wychodzi na jaw dopiero w wypadku wielkich stowarzyszeń. Obywatele indywidualnie słabi nie potrafią z gó­ry wyobrazić sobie siły, jaką mają zyskać w wyniku zjednoczenia - trzeba ją im ukazać. Stąd często łatwiej jest zgromadzić wokół wspólnego celu wielki tłum niż kilku ludzi - tysiąc obywateli nie widzi powodu, dla którego mieliby się jednoczyć - dziesięć tysięcy dostrzeże go z łatwością. W polityce ludzie jednoczą się dla wielkich przedsięw­zięć, a korzyści, jakie z tego ciągną, praktycznie przekonują ich o tym, że warto stowarzyszać się również dla mniej ważnych celów.

Stowarzyszenie polityczne odwodzi od prywatnych spraw bardzo wielu iudzi jednocześnie i - niezależnie od tego, jak bardzo różnią się oni wiekiem, poziomem umysłowym, majątkiem - zbliża ich i łączy. Raz się spotkawszy, odtąd zawsze będą szukać porozumienia.

Do większości stowarzyszeń społecznych nie można wejść nie wno­sząc ze sobą części swego majątku - tak się dzieje na przykład we wszystkich towarzystwach handlowych i przemysłowych. Jeżeli ludzie są jeszcze mało wprawni w sztuce zakładania stowarzyszeń i nie znają jej podstawowych reguł, obawiają się, iż zbyt drogo przyjdzie im zapłacić za to pierwsze doświadczenie. Wolą więc raczej wyrzec się potężnego czynnika sukcesu niż narazić się na towarzyszące mu niebezpieczeństwa. Za to z mniejszą obawą przystępują do stowarzyszeń politycznych, które wydają im się bezpieczne, gdyż nie zawierają elementu ryzyka finan­sowego. Wkrótce po wejściu do stowarzyszenia politycznego ludzie poznają sposoby utrzymania porządku wśród licznej grupy jego człon­ków oraz środki, za pomocą których osiąga się zgodne i konsekwentne dążenie do wspólnego celu.  Stowarzyszenie polityczne uczy również


              127

podporządkowywać własną wolę woli wszystkich, a własne wysiłki dostosowywać do potrzeb wspólnego działania; uczy rzeczy, które są równie niezbędne w stowarzyszeniu politycznym, jak i w społecznym.

Stowarzyszenia polityczne można więc uważać za wielkie bezpłatne szkoły, w których wszyscy obywatele uczą się zasad działania stowarzy­szeń.

Nawet gdyby stowarzyszenia polityczne nie służyły bezpośrednio rozwojowi stowarzyszeń społecznych, zniszczenie ich przyniosłoby tam­tym szkodę.

Jeżeli obywatele mogą się stowarzyszać tylko w niektórych wypad­kach, uważają stowarzyszenia za wyjątkowy i szczególny środek działa­nia i nie mają zwyczaju uciekać się do niego.

Kiedy zaś wolno im stowarzyszać się dla wszelkich celów, dochodzi do tego, że w stowarzyszeniu widzą uniwersalny i właściwie jedyny środek służący do ich osiągania. Każda nowa potrzeba budzi natychmiast myśl o stowarzyszeniu. Sztuka stowarzyszania się zostaje, jak rzekłem, sztuką podstawową - wszyscy ją zgłębiają i wszyscy ją praktykują.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin