POWSTANIEC, ORGANICZNIK, DZIAŁACZ ROBOTNICZY i Poznańska codziennoć toczyła się w okolicznociach specy- ficznych. Z jednej strony był to ten sam rytm życia co w wie- lu miastach ówczesnej Europy, z drugiej jednak piętno na nim wywierał fakt, iż mieszkańcy Grodu Przemysława egzy- stowali w warunkach niewoli, w warunkach narastania poli- tyki germanizacyjnej i rosnšcego szybko w siłę obcego ży- wiołu. Obawa o byt narodowr, o przyszłoć ojczyzny, obok trosk i radoci codziennych, wywierała ogromny wpływ na postawę poznaniaka. Był to jeden z głównych czynników, któ- re przekształciły w cišgu dziesięcioleci osobowoć poznaniaka. Gdy w 1815 r. po raz wtóry wojska pruskie wkroczyły do Poznania, jego polscy mieszkańcy mieli już za sobš pięknš kartę walk o niepodległoć w czasie povvstania kociuszkow- skiego, legionów i bohaterskiej epoki Księstwa Warszawskie- go. Byli jednak szarymi uczestnikami wydarzeń, nie wydali jeszcze ze swego łona osobistoci wpływajšcych bezporednio na bieg wypadków. Lata następne też nie przyniosły wielkich zmian. Kilku poznańczyków, jak redaktor Idzi Raabski, nau- czyciele gimnazjalni Kazimierz Buchowski czy Józef Króli- kowski, pełniło liczšce się funkcje w loży wolnomularskiej. "wištyni Jednoci". Karol Marcinkowski był jaki czas prze- wodniczšcym tajnego zwišzku studenckiego "Polonia" na uni- wersytecie berlińskim. Ton jednak życiu politycznemu i spo- łecznemu nadawało ziemiaństwo. Sytuacja nie uległa zmianie w dobie powstania listopado- wego. Około 300 poznaniaków przedarło się przez kordon gra- niczny i wstšpiło do armii polskiej. Służyli oni jako proci żołnierze, niektórzy, jak Karol Marcinkowski, Karol Libelt czy Walenty Stefański, dobili się niższych stopni oficerskich czy podoficerskich. Wracajš po klęsce, niekiedy okrężnš dro- gš, do rodzinnego miasta. Niektórym przyjdzie odsiedzieć wię- zienie (Marcinkowski, Libelt) za udział w powstaniu, innym odbyć służbę wojskowš tv dalekiej Nadrenii (Stefański). Na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych następuje jednak ogromna zmiana. Pokolenie postańców gwałtownie pnie się po drabinie społecznego uznania. Sš to stosunkowo jeszcze młodzi ludzie, najstarszy z nich, Marcinkowski, liczy lat 36 w momencie powrotu do Poznania, Libelt 25, a Stefański za- ledwie 19. Wszyscy trzej byli poznaniakami z krwi i koci. Libelt i Stefański pochodzili z plebsu miejskiego, Marcinkow- ski z drobnomieszczaństwa. Marcinkowski i Libelt sš ludmi gruntownie wykształconymi, wysoce utalentowanymi, zdolno- ci nie zbywa i Stefańskiemu. Należał do grona wybitnych samouków, "ponieważ był od natury obdarzony zdolnociš do pracy umysłowej, niemałym sprytem i poniekšd przebiegło- ciš, przeto pracować zaczšł o w łasnych siłach nad swoim wy- kształceniem i czytał z wielkš korzyciš..." 399. Wszystkim im przyszło odegrać role pierwszoplanowe w ży- ciu Wielkopolski, a Karolowi Marcinkowskiemu i Karolowi Libeltowi na skalę jeszcze szerszš. Zastanowić się wypada, gdzie tkwiły ródła tego swoistego fenomenu, że oni trzej prze- jęli ster działań społecznych i politycznych. Dzięki nim Po- znań stał się rzeczywistym centrum dyspozycyjnym i to nie tylko z tej racji, że był stolicš prowincji. W sferach ziemiań- sko-arystokratycznych brak było postaci wielkiego formatu. dward Raczyński i Tytus Działyński byli wielce zasłużeni na polu kultury, ale w innych dziedzinach nie wyróżniali się szczególnymi, oryginalnymi koncepcjami czy bardziej znaczš- cy Niewštpliwie ponad przeciętnoć wybijał się Gustaw Potworowski, przyjaciel Marcinkowskiego i w nie- długim czasie jego najbliższy współpracownik. Zresztš ogół szlachty zaabsorbowany był przekształcaniem swych majęt- noci w nowoczesny, kapitalistyczny folwark; w dziele tym przewodził Dezydery Chłapowski. Częć leczyła rany zadane przez klęskę powstania. Chyba nie bez znaczenia był fakt, że 9 M. M o t t y: Przecńadzki... T. I, s. 83. Karol Libelt tak l4rarcinkowski, jak i Libelt byli akceptowani przez rodo- wisko ziemiańskie. Marcinkowski z racji swych wielkich uzdol- nień jako lekarz i zaprzyjaniony jeszcze z czasów uniwersy- teckich z przedstawicielami znanych rodzin szlacheckich, a Li- belt również ze względu na talenty naukowe i kolejne mał- żeństwa z córkami ziemian. Główne chyba jednak ródła ich autorytetu tkwiły w fakcie, iż lepiej niż ziemianie bšd z tej sfery wywodzšca się inteligencja rozumieli prostych ludzi. Nie razili ich też wielkopańskimi manierami. Przed wiadomš narodowo częciš społeczeństwa polskiego stanęło pytanie: co robić? Włanie w rodowisku poznańskim cierały się różne koncepcje. Marcinkowski widział ratunek w pracach organicznych. Z jego inicjatywy powstały instytu- cje, bez których niełatwo byłoby w przyszłoci przeciwstawić się germanizacji. Najważniejszš z nich było Towarzystwo Nau- kowej Pomocy (1841). Współczeni zdawali sobie sprawę z do- niosłoci tych przedsięwzięć. W dwa lata po mierci Marcin- ko,skiego wychodzšca w Poznaniu "Gazeta Polska" tak pi- sała: "Okazał, że głównš broniš przeciwników jest wykształ- cenie fachowe, przemysł i handel, że głównš słabociš naszš jest dyletantyzm, bawišcy się ogólnikami, wstręt do wytrwa- łej pracy w jednostronnych zawodach, niebaczne wydawanie zasobów kraju w ręce cudzoziemców. Poznał, że aby powstrzy- mać coraz groniejszš nawałę germanizmu, aby dwignšć mo- ralnie i materialnie narodowoć polskš, trzeba jš pod wzglę- dem przemysłu i handlu postawić na równi z pierwiastkiem niemieckim; że utworzywszy na posadzie narodo,ej mnóstwo specjalnych inteligencyj, opanowawszy przemysł i handel, zdo- będzie się na Niemcach na pół wydartš ziemię, odejmie się germanizmowi powietrze żywotne" jmie się Dzięki swym wielkim osišgnięciom Marcinkowski stał się wzorcem działacza-organicznika, którego będš starali się na- ladować inni. Karol Libelt, nie stronišcy od prac na niwie owiatowej ano Artykuł z "Gazety Polskiej" 1848, nr 189; W: Wżelkopot.ska (1815-1850), s. 159. 475 i publicystycznej, reprezentował odmienny od Marcinkowskie- go kierunek, uważał, że najwłaciwszš drogš wiodšcš do nie- podległoci jest powstanie przeciwko zaborcom. Stanšł więc na czele powstałego w 1839 r. konspiracyjnego Komitetu Po- znańskiego, zwišzanego z emigracyjnym Towarzystwem De- mokratycznym Polskim. Jego hasłem były umiarkowane re- formy społeczne i walka zbrojna z ciemiężcami. Poznań stał się centrum przygotowań powstańczych. W przededniu pla- nowanego powstania, w styczniu 1846 r.; Libelt wszedł w skład ogólnopolskiego rzšdu narodowego. Umiarkowany program społeczny, niechęć Komitetu Poznańskiego do radykalnych przemian, separowanie się od szerszych rzesz społeczeństwa spowodowały, że Walenty Stefański, wtedy już właciciel do- brze prosperujšcej księgarni i drukarni, sprowadzajšcy niele- galne druki z emigracji, tworzy w 1842 r. Zwišzek Plebejuszy. Dšżeniem jego była odbudowa Polski z granicami przedrozbio- rowymi, zniesienie przywilejów stanowych, sprauiedliwy po- dział dóbr materialnych. Program ten powstawał pod wpły- wami socjalizmu utopijnego. Na jego stopniowš radykalizację, aż do hasła likwidacji własnoci na czas powstania, oddziały- wał Edward Dembowski. Znacznie szersza niż Komitetu Po- znańskiego była baza społeczna Zvvišzku. Ton nadawali mu rzemielnicy poznańscy, obok Stefańskiego werkmistrz mły- narski Józef Esmann, lusarz Józef Lipiński oraz chłop z Gór- czyna Maciej Palacz. Radykalnie usposobiona młodzież poznań- ska skupiła się w tajnym Zwišzku Wiarusów. Aresztowania w 1845 i 1846 r. uniemożliwiły wybuch pow- stania w Poznańskiem. Nieudany atak na Cytadelę i potycz- ka na Mocie Chwaliszewskim 3 marca 1846 r. były epizoda- mi bez znaczenia. Wiosna Ludów zdawała się spełniać nadzieje zwolenników rychłej w oli o niepodległoć. W dwóch państwach zaborczych: Prusach i Austrii wybuchła rewolucja i wydawało się. że Prusy stojš w przededniu wojny z Rosjš. W Poznaniu 20 mar- ca 1848 r. na wieć o wydarzeniach w Berlinie doszło do bez- krwawego wybuchu rewolucji. W Bazarze Polacy powołali do życia Komitet Narodowy; w jego skład weszli między innymi Stefański, Berwiński, Krauthofer, Moraczewski, rzemielnik Paweł Andrzejewski i chłop z Górczyna Jan Palacz. Większoć więc sporód 10 członków najwyższej w prowincji władzy polskiej stanowili poznaniacy, o bardzo różnym pochodzeniu społecznym i różnych poglšdach. wiadczyło to w sposób oczy- wisty o wzrocie autorytetu inteligencji i mieszczaństwa jako aktywnego czynnika politycznego. Również w delegacji do króla znaleli się Maciej Palacz i Krauthofer. Poznaniacy licz- nie zasilili tworzšce się oddziały powstańcze. Wtedy to na krótko bawił w Poznaniu Juliusz Słowacki. Niestety, nie ziciły się nadzieje na odzyskanie niepodległo- ci ani nawet na nadanie specjalnych uprawnień ludnoci pol- skiej w Wielkim Księstwie Poznańskim. Oddziały powstańcze zostały rozbite przez przeważajšce wojska pruskie. Co więcej, doszło do ostrego konfliktu między ludnociš polskš a nie- mieckš. Głównymi centrami niemieckiego ruchu szowinistycznego były Poznań, Bydgoszcz i Międzyrzecz. W tym włanie czasie nieszczaństwo niemieckie Poznania rzuciło hasło bojkotu eko- nomicznego rzemiosła i handlu polskiego. Na razie jednak za- mierzenia te pozostały w sferze projektów. Klęska powstania 1848 r. wywarła ogromny wpływ na dal- sze losy społeczeństwa polskiego. Stracili sc,e ,pływy przed- stawiciele kierunku niepodległociowego na rzecz zwolenni- ków pracy organicznej. Załamał się też kierunek radykalny, stanowišcy lewe skrzydło obozu walki zbrojnej. Dało się też zauważyć wyrane osłabienie roli poznańskiego rodowiska inteligencko-mieszczańskiego jako czynnika pobudzajšcego do dalszych działań. Duże znaczenie miał tutaj fakt...
radar6