Wyrypajew - Taniec Delhi.doc

(272 KB) Pobierz

 

 

 

 

                                  

             

 

 

 

                   Iwan Wyrypajew

Taniec «Delhi»             

                Siedem jednoaktówek

                                                                                                                                        

 

              „On niesie nasze nosze i daje nam Pokój”

              (Sri Ramana Maharshi)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przekład:  Karolina Gruszka

 

 

Moskwa 05.07.2009

 

 

 

 

 

 

Sztuka № 1

 

                                                                      Każdy ruch

 

Występują:

Katarzyna

Starsza kobieta

Andriej

Pielęgniarka

                                                                          KURTYNA

 

Oddzielna sala dla odwiedzających w miejskim szpitalu. W sali stolik, na którym leży kilka gazet. Obok stolika kanapa i trochę dalej fotel. Na ścianie wiszą plakaty, reklamujące preparaty, zapobiegające zawałom serca.

 

Katarzyna siedzi w fotelu.  Patrzy na zegarek. Kilka razy pod rząd patrzy na zegarek.

 

Wchodzi starsza kobieta.

 

STARSZA KOBIETA. Katia… Niestety jest bardzo źle Twoja mama nie żyje.

KATARZYNA. Uf! Tak dziwnie jest to przeżyw. Nie wiesz nawet jak zareagować.

STARSZA KOBIETA. Chciałabym ci pomóc, ale jak? Jestem z tobą, rozumiesz, wiesz o tym. Ale co robić?

KATARZYNA. Tak, dziwne. Taka straszna wiadomość, a jednak nie przeraża. W ogóle nic nie czuję. Słyszałam, co powiedziałaś, rozumiem, tak. Przyjęłam do wiadomości - umarła mi mama. No, ale co robić? Nie wiem nawet, jak zareagować? Pewnie powinnam się rozpłakać? Ale jakoś nie mogę. Dziwne takie doznanie. Nic nie czuję.

STARSZA KOBIETA. Ja też bardzo dziwnie się czuję. Spotkało cię takie nieszczęście. Jak ci mogę pomóc? Jestem z tobą. No, ale co robić?

KATARZYNA. Nie wiem, co robić. Takie dziwne uczucie. A raczej, to nawet nie uczucie, to na odwrót, jakieś takie antyuczucie. W ogóle nic nie czuję. Pewnie jestem w szoku, co? Jestem w szoku, jak myślisz? Taki właśnie dziwny, nieadekwatny sposób zachowania… tak, to pewnie jest szok. Umarła mi mama, a ja nic nie czuję. To dziwna reakcja, tak?

STARSZA KOBIETA. Nie wiem. Chcę ci pomóc, tylko nie wiem jak? Co mogę zrobić? Jestem z tobą. Naprawdę jestem. Może powinnaś się napić? Pójdę do sklepu, kupię coś mocniejszego..

KATARZYNA. Po co? Tym bardziej, jeśli trzeba iść do sklepu. Nie,  w ogóle nie ma takiej potrzeby.

STARSZA KOBIETA. Lżej ci się zrobi, jak się napijesz. Uwierz mi. No! Pójdę, kupię whiskey.

KATARZYNA. Nie, naprawdę nie trzeba, dziękuję. Nie czuję się źle. Dziwne, nie? W ogóle nie czuję się źle. A przecież powinno być na odwrót, co? Przecież powinnam czuć się bardzo źle, prawda? Ten, kogo powiadamiają, że umarła mu mama, powinien źle się poczuć, tak czy nie? A ja nic. Nie czuję się źle. W ogóle nic nie czuję. Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie z Andriejem rok temu? W Kijowie? Pamiętasz?

STARSZA KOBIETA. Oczywiście. Bardzo dobrze pamiętam. I tę wspaniałą restaurację, i jak tańczyłaś dla nas wszystkich. Andriej był taki miły, taki prawdziwy. On jest  bardzo porządny, prawda?

KATARZYNA. Tak. To prawda. Bardzo porządny i święty. No, nie święty, oczywiście, ale bliski temu, żeby zostać świętym. W każdym razie,  on nigdy nie kłamie. Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Wiem, że on jest właśnie takim człowiekiem, który nigdy nie kłamie.

STARSZA KOBIETA. Tak, jest zadziwiający. I to, jak patrzył na twój taniec. Jak on czuł każdy twój ruch.  Wiesz, kiedy ja patrzę jak tańczysz, zawsze staram się zlać z każdym twoim ruchem, staram się, jak gdyby stać się z tobą jednością, czy jakoś tak. I to tak wciąga, tak porywa. I właśnie tylko tak trzeba patrzeć na taniec. Według mnie, wszyscy powinni tylko tak patrzeć na taniec. No, oczywiście, mało kto tak patrzy, prawie nikt. A on właśnie patrzył dokładnie tak. Delikatny, wrażliwy człowiek.

 

Pauza.

 

STARSZA KOBIETA.  Andriusza.

 

Pauza.

 

STARSZA KOBIETA. Oczywiście, że pamiętam.

 

Pauza.

 

KATARZYNA. No więc, on wczoraj do mnie zadzwonił, minęło pół roku odkąd się nie widzieliśmy.

STARSZA KOBIETA. Nie widzieliście się pół roku? Dlaczego?

KATARZYNA. Ale to nie ważne. Ważne, że nagle postanowił zadzwonić. I tak dobrze nam się rozmawiało. Co prawda przez telefon. Ale nawet przez telefon. Dawno z nikim tak nie rozmawiałam. I dla mnie, dla mnie to była bardzo istotna rozmowa. Istotna i poważna rozmowa, która odbyła się w odpowiednim czasie.

STARSZA KOBIETA. Jak to się mówi, co może być lepszego?  Istotna rozmowa, która  odbyła się w odpowiednim czasie, co może być lepszego.

 

Pauza.

 

KATARZYNA. No i właśnie, on za chwilę powinien przyjść.

STARSZA KOBIETA. Co, co? Kto? Andriusza? Tutaj? Teraz?

KATARZYNA. Tak. Za chwilę. Która godzina?

 

Starsza kobieta patrzy na zegarek.

 

STARSZA KOBIETA.  Za dwanaście piąta.

KATARZYNA. No właśnie, już za dwanaście minut.

STARSZA KOBIETA. Andriusza tu przyjdzie?

KATARZYNA. Tak. Umówiliśmy się tutaj. Myślałam, że pobędę tutaj do piątej, i potem on po mnie przyjedzie i zjemy gdzieś kolację.

 

Wchodzi pielęgniarka. W prawej ręce trzyma cieniutką teczkę z papierami.

 

PIELĘGNIARKA. Proszę mi wybaczyć. Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało. Chciałabym…

KATARZYNA. Przepraszam, nie mogłaby pani przyjść trochę później? Za pół godziny, dobrze?

PIELĘGNIARKA. Tak, tak, oczywiście. Po prostu trzeba, żeby się pani w kilku miejscach podpisała. To taka formalność…

KATARZYNA. Za pół godziny, jeśli można?

PIELĘGNIARKA. Ale, jeszcze chciałam pani powiedzieć…

STARSZA KOBIETA. Proszę pani, chciałybyśmy sobie tutaj jeszcze we dwie porozmawiać, jakieś pół godziny? Dobrze?

PIELĘGNIARKA. Dobrze. Podejdę później. A może potrzebują panie wody?

KATARZYNA. Nie, nie. Niczego nie potrzebujemy.

STARSZA KOBIETA. Potrzebujemy porozmawiać.

PIELĘGNIARKA. Przepraszam.

 

Pielęgniarka wychodzi.

 

KATARZYNA. Tak więc, niedługo znowu się zobaczycie.

STARSZA KOBIETA. Mój Boże, jak niespodziewanie.

KATARZYNA. Ile się nie widzieliście?

STARSZA KOBIETA. Równo rok. W ogóle widzieliśmy się tylko raz, wtedy w Kijowie, kiedy tańczyłaś.

KATARZYNA. No widzisz, a teraz on za kilka minut przyjdzie.

 

Pauza.

 

STARSZA KOBIETA. Przepraszam, że się wtrącam do twojego prywatnego życia, ale nie mogę cię nie zapytać…?

KATARZYNA. Tak?

STARSZA KOBIETA. A on? Zdaje się, że jest w tobie zakochany, tak? Przecież to nie są po prostu zaloty, to coś poważnego z jego strony?

KATARZYNA. O, mój Boże! O nie! Coś ty?! Nie! Oczywiście, że nie. Przecież on jest żonaty. Zresztą w ogóle, to zupełnie nie to , co ty…

STARSZA KOBIETA. Andriusza jest żonaty? Poważnie mówisz? On jest żonaty?

KATARZYNA. I ma dzieci. Zdaje się, że dwoje. I ma szczęśliwą rodzinę. My w ogóle nie jesteśmy z nim w takich relacjach. O Jezu!  Ty  cały czas myślałaś, że mamy romans?

STARSZA PANI. No, oczywiście. Byłam po prostu pewna. A co, czyżby to nie było tak? Powiedz mi szczerze, ty się po prostu chowasz, po prostu się ukrywasz? Rozumiem, przecież on jest żonaty.

KATARZYNA. O Chryste! Nie. Czy ty naprawdę jesteś taka głupia? Nie! Nie, nie jesteś taka głupia?

STARSZA KOBIETA. Jestem przekonana, że to prawda.

KATARZYN. Nie!

STARSZA KOBIETA. Ty to po prostu ukrywasz. Jestem przekonana. Ty i teraz  zachowujesz się tak dlatego, że to ukrywasz…

KATARZYNA. Jesteś głupia, Boże, jaka ty jesteś głupia! Cha, cha!

 

Katarzyna się śmieje.

 

STARSZA KOBIETA. No, no. Nie wierzę w ten śmiech. Udajesz!

KATARZYNA. Oj, nie. Nie rozśmieszaj mnie.

STARSZA KOBIETA. To nie jest prawdziwy śmiech, to udawanie. Przejrzałam cię na wylot.

 

Katarzyna śmieje się coraz bardziej, dostaje ataku śmiechu.

 

KATARZYNA. Nie mogę tego słuchać, proszę cię, przestań gadać głupoty, zaraz umrę ze śmiechu.

STARSZA KOBIETA. Ten śmiech na mnie nie działa. Teraz tym bardziej, ostatecznie widzę, że macie romans. Ten śmiech tego dowodzi. Przyznaj się!

 

Katarzyna umiera ze śmiechu.

 

KATARZYNA. Proszę cię!

STARSZA KOBIETA. Acha! W tym śmiechu jest coś tragicznie niezdrowego! Acha! Wpadłaś! Zdradziłaś się!

KATARZYNA. Proszę cię!

 

Katarzyna śmieje się i nie może przestać. Wchodzi Andriej. Zatrzymuje się w drzwiach, z zaskoczeniem patrzy na śmiejącą się Katarzynę.

 

KATARZYNA.  Nie dziw się ,że się śmieję, jeśli się dowiesz jaki jest powód, też będziesz się śmiał.

ANDRIEJ. Mogę przynieść wody. Chcecie?

KATARZYNA. Nie trzeba żadnej wody, przestań. Nie wpadłam w histerię, tylko naprawdę chce mi się śmiać. Uff…!

 

Katarzyna powoli wraca do siebie, uspokaja się. Andriej wchodzi do pokoju, siada na kanapie obok Katarzyny.

 

KATARZYNA. U-uff! To nie dla tego, że umarła mi mama i wpadłam w histerię, jak pewnie pomyślałeś. To nie to. A to dlatego, że proszę, widzisz tę osobę? Znacie się, pamiętasz?

ANDRIEJ. Ależ oczywiście. Pani była w Kijowie.

STARSZA KOBIETA.  Właśnie to wspominałyśmy.

KATARZYNA. I ona doszła do wniosku, że my mamy romans. Myśli, że jesteśmy kochankami.

ANDRIEJ. No, tak. To śmieszne.

STARSZA KOBIETA. Tak naprawdę, to nie jest moja sprawa.

ANDRIEJ. Tak naprawdę, to nie jest tak.

KATARZYNA.  To po prostu niemożliwe!

ANDIEJ. No, teoretycznie, to oczywiście jest możliwe.

KATARZYNA. Przecież ty masz dzieci. A poza tym kochasz swoją żonę.

ANDRIEJ. No, tak. Niby wszystko tak. Chociaż… Chociaż, czym jest miłość? To, jak to się mówi, wielkie pytanie.

 

Długa pauza.

 

STARSZA KOBIETA. A czym jest miłość? Według was??

 

Pauza.

 

ANDRIEJ. Wiem, co się stało. Alina Pawłowna odeszła. Powiedzieli mi na dole. Przyjmij moje wyrazy współczucia. Nie wiem nawet, co powiedzieć.

STARSZA KOBIETA. Tak, ja też bym chciała pomóc , ale jak? Czym?

KATARZYNA. Dziwne. Przeszło już pół godziny, a ja nadal nie czuję niczego takiego tragicznego. W ogóle, czuję coś zupełnie innego. To bardzo dziwne. Kiedy się śmiałam, tak mi się chciało śmiać. Tak naprawdę chciało mi się śmiać. I nawet podczas tego śmiechu pomyślałam sobie, że właśnie teraz pewnie wyglądam , jak kobieta, która wpadła w histerię z powodu śmierci matki. A to nie tak. Śmiałam się, naprawdę, śmiałam się po prostu z żartu. Z tego, że ona pomyślała, że mamy romans. Jaka bzdura. I śmieszne. To naprawdę śmieszne. I dziwne. Przecież ja bardzo kocham mamę. Kochałam. Miałyśmy takie relacje… takie szczere, aż do wczorajszego dnia, kiedy dostała ataku. Ale nic nie czuję. Śmiałam się, naprawdę, z żartu. Naprawdę, z żartu. Naprawdę, naprawdę. To takie śmieszne! Pomyśleć, że mamy z Andriejem romans. Jaki romans?...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin