22 ,23 Katolicyzm.DOC

(204 KB) Pobierz

  

Józef Keller.

Katolicyzm

 

 

Przez katolicyzm rozumie się kościelną formę chrystianizmu, różną od innych wyznań chrześcijańskich pod względem organizacji, dogmatów, moralności i liturgii. Katolicyzm jest pojęciem węższym niż chrystianizm, ponieważ jest tylko jedną z form nadaną chrystianizmowi w jego historii. Przez katolicyzm rozumie się kościół rzymskokatolicki, jego doktrynę i liturgię. Nie włącza się zaś do tego pojęcia postępowania katolików, ich sposobu myślenia i stylu życia. To wszystko bowiem zwykło się określać mianem "katolickości" albo "kultury katolickiej". Wyodrębnienie tej sfery z pojęcia katolicyzmu jest w ostatnich latach postulatem wielu czołowych ideologów kościoła. Pozwala to, ich zdaniem, uwydatniać różnice pomiędzy oficjalną doktryną kościoła a teoriami i poglądami autorów katolickich i rozmaitych "szkół teologicznych". Pozwala również uwalniać kościół od odpowiedzialności za postępowanie katolików, które przecież jest uwarunkowane rozmaitymi czynnikami, a nie tylko nauczaniem kościoła.

W opracowaniu niniejszym będzie mowa o kształtowaniu się katolicyzmu z pierwotnego chrześcijaństwa i o trzech formach katolicyzmu: starożytnej, średniowiecznej i nowożytnej. Ten powszechnie stosowany podział oparty tu będzie na dwóch faktach niezwykłej doniosłości dla katolicyzmu: na fakcie zerwania jedności kościołów wschodnich z kościołem rzymskim (synod trullański Ii, 692 r.) i fakcie oderwania od kościoła rzymskiego olbrzymich terenów europejskich wskutek reformacji na początku Xvi wieku. Podział ten przesuwa datę początku średniowiecza i nowożytności katolicyzmu w stosunku do historii powszechnej. Jest to jednak uzasadnione wielu czynnikami. Chociaż pewne zjawiska w kościele sprzed Vii wieku można zaliczać do średniowiecznych, to jednak katolicyzm ujmowany całościowo wyraża się jako starożytny najwłaściwiej w powyższych ramach czasowych.

To samo można powiedzieć o katolicyzmie średniowiecznym i nowożytnym. W epoce nowożytnej zwrócimy szczególną uwagę na okres najnowszy. 

Z nazwą kościoła spotykamy się już w Ii wieku n.e. Dokumenty pisane z tego czasu wspominają o kościołach, gminach i wiernych, przy czym słowo kościół używane jest jako synonim gminy. Dokumenty dają wyraz przekonaniu, że pomiędzy gminami istniała pewna wspólnota utrzymywana przez spotkania osobiste i korespondencję.

Jeden z najwcześniejszych dokumentów, list biskupa rzymskiego Klemensa skierowany do kościoła w Koryncie, jest źródłem wiadomości o stosunkach między gminami chrześcijańskimi. Obok listu Klemensa Rzymskiego znamy siedem listów Ignacego, biskupa Antiochii: sześć skierowanych do rozmaitych kościołów, jeden do biskupa Smyrny, Polikarpa. W listach tych zawiera się wezwanie do wiernych wymienionych kościołów, by zachowali jedność w wierze. Z tym samym wezwaniem zwraca się Polikarp w liście do kościoła w Filippach w Macedonii. Istnieją podstawy do przypuszczeń, że w tym czasie krążyło więcej podobnych listów między rozmaitymi kościołami.

Z nazwą kościoła oznaczającą wszystkie gminy chrześcijańskie spotykamy się w pismach Ireneusza, biskupa Lyonu, na przełomie Ii i Iii wieku. Od tej pory słowo kościół używane bez bliższego określenia ma oznaczać wszystkie gminy i wszystkich wiernych, jeśli zaś ma oznaczać jakąś określoną gminę lub pewną ich grupę, występuje z przymiotnikiem, np. kościół aleksandryjski, kartagiński, afrykański itd. 

Dokumenty z Ii wieku wspominają o biskupach, prezbiterach i diakonach jako kierownikach gmin. W tym okresie bowiem chrześcijanie dzielą się już dosyć wyraźnie na kler i laików. Do kleru należą ci, którzy w gminach spełniają funkcje kierownicze, nauczycielskie i kultowe, laicy zaś są nauczani i kierowani. Początkowo wszyscy chrześcijanie nazywali siebie klerikoi w przekonaniu, że ich dziedzictwem jest Bóg i królestwo niebieskie, ale już w liście Klemensa Rzymskiego na oznaczenie zwykłych wiernych użyte jest słowo laikoi, a słowo klerikoi na oznaczenie tylko tych, którzy rządzą w gminach. Podział wiernych na kler i laików wyraża jeden z podstawowych elementów struktury kościoła, choć w pewnych okresach przybierał charakter antagonistyczny, o czym m.in. świadczy bulla Bonifacego Viii z 1296 roku pt. Clericis laicos. W ostatnich latach widoczne są próby w kościele rzymskim umniejszania dystansu, jaki dzielił dotąd laików od kleru.

Od dłuższego już czasu trwa spór o to, czy na czele gmin chrześcijańskich stała grupa osób, a więc jakieś kolegium, czy też jeden człowiek. Doniosłe jest w tej sprawie twierdzenie Hieronima, że początkowo ustrój gmin chrześcijańskich był demokratyczno-prezbiteriański, że gminy były rządzone przez kolegia prezbiterów (starszych) i że dopiero z czasem wyłonił się ustrój monarchiczny, gdy jeden z prezbiterów zdobył przewagę nad innymi i podporządkował ich sobie (Com, in. Tit. 1, 5R; Ep. 69, 3, Ep. 136, 1R).

Za tym poglądem zdawałoby się przemawiać i to, że gminy chrześcijańskie wywodzą się z gmin żydowskich w diasporze, te zaś były kierowane przez starszych.

Pewne światło na tę sprawę rzuca odkryta w Qumran "Reguła Zrzeszenia" mówiąca o Radzie Wielkich, ale jednocześnie i o nadzorcy jako głównym przełożonym (słowo pegid, które Septuaginta tłumaczyła przez episkopos). Wiele racji przemawia za tym, że i w gminach chrześcijańskich istniało podobne kierownictwo. Ów nadzorca (episkopos) spełniał w pierwszych gminach podobne funkcje jak przełożony w zrzeszeniu qumrańskim: przyjmował nowych członków gminy, przewodniczył zebraniom, administrował majątkiem gminy.

Obok nadzorcy qumrańczycy mieli Radę Zrzeszenia, złożoną z dwunastu laików i trzech kapłanów, która decydowała w sprawach karności i doktryny.

Na tej podstawie można sądzić, że w gminach chrześcijańskich obok Rady Starszych był jakiś nadzorca (episkopos), uzależniony od niej w zakresie władzy. Już listy Ignacego dają świadectwo, że na początku Ii wieku na czele gmin chrześcijańskich w Azji Mniejszej i Syrii stali biskupi. Późniejsze dokumenty mówią o biskupach-kierownikach gmin jako o zjawisku powszechnym. Rola prezbiterów była coraz bardziej ograniczana, stawali się tylko doradcami, pomocnikami i zastępcami biskupa, który wolał posługiwać się diakonami, niż liczyć się ze zdaniem prezbiterów.

W tym okresie podmiotem działania była gmina, a nie biskup, dlatego jeśli biskup, jako jej kierownik, wysyłał pisma do innych gmin, czynił to w imieniu gminy, był wyrazicielem woli wspólnoty wiernych. Wskazuje na to fakt, że wybór biskupa należał do kompetencji wiernych danej gminy. Jeszcze za czasów Cypriana (zm. 258R) zwyczaj ten był w pełni zachowywany. Cyprian wspomina, że zebrania biskupów troszczyły się jedynie o to, by wybór biskupa był dokonany prawidłowo. Synod w Arles (314R) i sobór nicejski (325R) wyrażają żądanie, by przy wyborze biskupa przez gminę byli obecni przynajmniej trzej biskupi z okolicy. Znany jest fakt wyboru Ambrożego na biskupa Mediolanu przez ludność miasta. Od Iv wieku w niektórych prowincjach coraz bardziej ograniczano udział ludności przy wyborze biskupów. We Frankonii i u zachodnich Gotów dość wcześnie do wyboru biskupa potrzebna była zgoda królewska, o czym świadczy synod w Orleanie (549R). Znane są wypadki, kiedy królowie Merowingowie sami wyznaczali biskupów i uprawiali symonię. Coraz wyraźniejszy był też wpływ biskupów rzymskich na wybór innych biskupów, zwłaszcza na Zachodzie. Nasilał się również wpływ królów i możnowładców na wybór biskupów rzymskich.

Wielki wpływ na utrzymanie wspólnoty rozmaitych kościołów miały zebrania kierowników gmin, podczas których załatwiano sprawy bieżące, a zwłaszcza rozwiązywano trudności natury organizacyjnej i doktrynalnej. Nie wszystkie te zebrania miały jednakowy zasięg. Dokumenty wspominają o synodach prowincjonalnych, o zebraniach biskupów z kilku prowincji i o soborach powszechnych. Sobór powszechny uważano w tym czasie za najwyższą instancję całego kościoła.

Kościół Ii wieku nie nosił jeszcze cech katolicyzmu. Chrześcijaństwo, wywodzące się z gmin żydowskich, było ściśle związane z ekskluzywną religią żydowską. Katolicyzm kształtował się stopniowo wskutek przejmowania pierwiastków religii synkretyzmu hellenistycznego. Uwaga gmin w tym czasie skierowana była głównie na przechowanie "tradycji apostolskiej". W tym też celu tworzono organizację kościelną i władzę, która miała czuwać nad czystością wiary, ustanawiać wyznanie wiary i kanon ksiąg świętych.

Napór pierwiastków religii synkretystycznej na kościół był w Ii wieku bardzo silny. Znajdowało to wyraz w gnostycyzmie, który stanowił naturalny objaw zetknięcia się chrystianizmu z religijnymi i filozoficznymi prądami epoki. W tym też znaczeniu gnostycyzm nie był zjawiskiem specyficznym dla chrześcijaństwa, lecz usiłował wciągnąć je w ogólny nurt ówczesnego synkretyzmu religijnego.

Na tym tle zaznaczył się ostry kryzys w kościele, zrodziło się bowiem pytanie, czy nowa religia ma pozostać w swych dotychczasowych granicach, czy też stać się religią powszechną. W kościele Ii wieku wystąpiły dwie skrajne tendencje. Jedna zmierzała do izolowania nowej wiary od wpływów świata hellenistycznego i trzymania się wiernie ewangelii, druga zaś dążyła do wytworzenia religii powszechnej przez przejęcie całej kultury starożytnej.

Obie tendencje miały licznych zwolenników, spór ten bowiem był refleksem dawniejszych sporów, pomiędzy petrynistami i paulinistami w kościele. Na przełomie Ii i Iii wieku spór ten stracił na ostrości w wielu gminach na skutek sytuacji społeczno-politycznej, czego świadectwem są dokumenty szeregu pisarzy kościelnych tego okresu, zwłaszcza Ireneusza i Tertuliana. Wynika z nich, że chrześcijaństwo w początkach Iii wieku nie zasklepiło się w ciasnych granicach na wzór religii Starego Testamentu, ani też nie stało się jeszcze religią katolicką w późniejszym znaczeniu, mimo że takie tendencje były już żywe w wielu gminach, co jest widoczne w pismach grupy pisarzy kościelnych znanych pod nazwą apologetów Ii wieku. Pisarze ci za swoje zadanie uznawali obronę wiary przed różnymi zarzutami i dlatego usiłowali twierdzenia religijne uzasadniać za pomocą pojęć znanych współczesnym sobie ludziom. Byli w kościele pierwszymi pisarzami, którzy próbowali stworzyć pomost między chrześcijaństwem i kulturą antyczną. Apologeci przygotowywali więc drogę katolicyzmowi, ale tylko pod jednym względem, gdyż zajęci obroną pewnych tylko założeń religijnych, nie potrafili stworzyć systemu całej doktryny kościelnej. Syntezę taką po raz pierwszy spotykamy w pismach Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa, którzy posłużyli się filozofią hellenistyczną dla uzasadnienia całokształtu religii chrześcijańskiej. Ośrodkiem ich działalności była Aleksandria, drugie co do wielkości miasto Imperium i ważny ośrodek kultury. Tam w Ii wieku powstała głośna szkoła katechetyczna. Jej pierwszym znanym kierownikiem był stoik Pantenus z Sycylii, a po nim kolejno Klemens i Orygenes, dzięki którym szkoła ta przeżyła złoty okres rozwoju.

Klemens Aleksandryjski tworzył podstawy chrześcijaństwa w innym duchu niż Ireneusz i Tertulian. Podkreślał on wartość filozofii dla uzasadnienia twierdzeń religijnych i przy zastosowaniu filozofii platońskiej i stoickiej tworzył system nauki chrześcijańskiej.

Orygenes, uczeń Klemensa, kontynuował dzieło przez niego zapoczątkowane, ale został oskarżony o nieprawowierność przez biskupa Aleksandrii Demetriusza i wypędzony z miasta. Był założycielem szkoły w Cezarei palestyńskiej; a następnie kierownikiem szkoły w Antiochii (232R). Dokoła jego nauki rozgorzała na kilka wieków walka znana w historii pod nazwą "sporów orygenesowskich". Doktrynę jego potępiono na synodzie w Aleksandrii w 231 roku, a jego samego, jako heretyka, na soborze konstantynopolskim w 553 roku. Wkrótce jednak naukę jego przyjęto niemal w całości i uznano za prawowierną.

Najpełniejszy wyraz znalazł katolicyzm starożytny w pismach Augustyna, biskupa Hippony. Na jego pisma powoływali się różni ludzie dla udowodnienia całkiem odmiennych stanowisk. Dał on broń do ręki reformatorom Xvi wieku i jansenistom, humanizm uważał go za swego patrona. Ale u Augustyna szukała usprawiedliwienia dla swych zbrodni także inkwizycja. W pismach Augustyna występują już wszystkie istotne cechy katolicyzmu; jest w nich miejsce dla religijności prymitywnej, legalnej i mistycznej, jest podkreślone znaczenie zewnętrznych rytów i ceremonii, jest uzasadnienie politycznej władzy kościoła i zracjonalizowanie teologii. Jego głośna teza, że poza kościołem nie ma zbawienia (extra Ecclesiam nulla salus), stanowiła po wszystkie czasy fundament, na którym kościół rzymski budował swą supremację nad światem.

Proces tworzenia się katolicyzmu z pierwotnego chrześcijaństwa dokonywał się przy udziale wielu czynników. Było zjawiskiem zrozumiałym, że ludzie przychodzący do chrześcijaństwa wnosili swoje dotychczasowe wyobrażenia i zwyczaje, które w pewien sposób przekształcały chrześcijaństwo i nadawały mu formę katolicką. Zjawisko to ze szczególną siłą wystąpiło na początku Iv wieku, kiedy nawrócenia stały się masowe. Widoczne było ono jednak również w okresie wcześniejszym, nawet w okresie prześladowań.

Początkowo chrześcijaństwo nie było traktowane wrogo ani przez władzę państwową, ani przez ludność. Był to stosunek raczej lekceważąco pogardliwy, wynikający z faktu, że uważano chrześcijan za sektę żydowską. Z czasem jednak uczucie lekceważenia i pogardy przybrało charakter niechęci, a nawet wrogości wskutek powstań żydowskich przeciwko władzy rzymskiej. Wrogość przeciwko Żydom kierowała się również przeciwko chrześcijanom. Po raz pierwszy uwydatniło się to za panowania Klaudiusza (41-54R), który w 50 roku wystąpił przeciwko Żydom w Rzymie, a jeszcze przedtem (41R) w Aleksandrii, i nakazał im opuścić te miasta. Faktem jest, że chrześcijanie przez długi czas podzielali w imperium los Żydów. Tak było podczas represji zastosowanych przeciwko Żydom przez cesarza Hadriana jako odwet za powstanie Bar Kochby (132-135R), jak również przez cesarza Septymiusza Sewera ( 193-211 R), który zabronił obywatelom rzymskim przyjmować judaizm i chrystianizm (202R). Widoczne były jednak w cesarstwie rzymskim tendencje do odróżniania religii żydowskiej od narodu żydowskiego. Represje przeciwko Żydom stosowano nie ze względu na ich religię, o której zresztą Rzymianie mieli bardzo niejasne wyobrażenie, lecz ze względu na ich postawę w stosunku do władzy państwowej.

Władza państwowa była nastawiona tolerancyjnie wobec wszystkich religii i nie narzucała ludom wchodzącym w skład imperium jakiejś jednej religii. Obowiązywała jednak zasada, że cesarz, jako głowa państwa, miał być przedmiotem czci całej ludności. Chrześcijanie uważali, że kult cesarza stoi w sprzeczności z ich wiarą, mimo że był to przede wszystkim akt o charakterze politycznym.

Jeśli zestawić powyższe fakty - a mianowicie, że chrześcijanie byli uważani za sektę żydowską, znienawidzoną wskutek ustawicznych powstań Żydów przeciwko władzy państwowej, i że odmawiali spełnienia aktu wyrażającego lojalność wobec cesarza - jasne się stanie, dlaczego religia chrześcijańska była traktowana inaczej niż tyle innych religii tego czasu. Uczucie wrogości potęgowało się jeszcze wskutek tego, że wyznawcy nowej religii otaczali swą organizację i swe zebrania szczególną tajemniczością, która budziła uzasadnioną podejrzliwość. Proporcjonalnie do wzrostu liczby wyznawców chrześcijaństwa rosła wrogość, potęgowana uczuciem lęku wobec siły nowej religii. W chrześcijaństwie bowiem upatrywano coraz powszechniej niebezpieczną siłę, zagrażającą spoistości państwowej. Wszystko to było źródłem rozmaitych oskarżeń i zarzutów skierowanych przeciwko chrześcijanom. O wielu oskarżeniach, czasem wręcz nieprawdopodobnych, wspominają apologeci kościelni Ii i Iii wieku.

Zarzuty te, jak wolno przypuszczać, zadecydowały o krwawym akcie zemsty na chrześcijanach za panowania Nerona (54-68R). Trzeba przyznać, że przyczyny tego aktu nie są dostatecznie znane. To, co na ten temat podaje Tacyt (Annales Xv, 44R), nie wydaje się wiarogodne. Tacyt twierdzi, że represje przeciwko chrześcijanom rozpoczęły się po spaleniu Rzymu (w roku 64R) i że Neron, oskarżony o tę zbrodnię, zrzucił odpowiedzialność na chrześcijan. Wiadomo jednak, że chrześcijanie w tym czasie byli oskarżani nie o spalenie miasta, lecz o nienawiść do ludzi, co zresztą znajduje potwierdzenie i u Tacyta. Na tej podstawie wielu nowszej daty autorów odrzuca bezpośredni związek represji przeciwko chrześcijanom ze spaleniem Rzymu. Przyczyny tego prześladowania, które zresztą miało miejsce tylko w Rzymie, były prawdopodobnie rozmaite. Zarzuty rodzące się z tajemniczości zebrań chrześcijańskich, z odmowy udziału chrześcijan w praktykach życia publicznego i z odmowy oddawania czci cesarzowi, były źródłem nienawiści, która znalazła ujście w krwawej masakrze. Do wymienionych przyczyn należy dodać i to, że chrześcijanie byli od początku nastawieni nietolerancyjnie w stosunku do innych religii.

Przyczyny represji przeciwko chrześcijanom za następnych cesarzy dają się już wyraźniej uzasadnić. Tępienie chrześcijan za panowania Trajana, Marka Aureliusza, Decjusza i Dioklecjana wypływało z przyczyn polityczno-państwowych. Najostrzejsze represje były stosowane przez tych cesarzy, którzy dążyli do wskrzeszenia dawnej potęgi imperium, Tępili chrześcijan dlatego, że uważali ich za element niebezpieczny, który rozsadza państwo od wewnątrz.

Kierownictwo kościoła już pod koniec Ii wieku reprezentowało wyraźną linię polityczną, zmierzającą do współpracy z imperium za cenę uznania religii chrześcijańskiej za religię legalną. Świadectwem tego są między innymi pisma Justyna i Ireneusza, występujące w obronie doczesnego porządku jako dzieła boskiego, przedstawiające "królestwo tego świata" jako pochodzące z ustanowienia boskiego, a nie jako dzieło szatana, jak sądziło wielu chrześcijan tego czasu. Wielu kierowników gmin chrześcijańskich pragnęło uzgodnić lojalność wobec imperium z nadziejami chiliastycznymi, którymi żyły masy wiernych. Antychryst, ich zdaniem będzie wspólnym wrogiem kościoła i imperium, dlatego należy wspólnymi siłami walczyć przeciwko niemu.

Działalność większości przywódców kościoła była skierowana nie przeciwko imperium i jego stosunkom społeczno-gospodarczym, lecz przeciwko "pogaństwu", przeciwko kultowi pogańskiemu, boskiej czci cesarza i rozmaitym praktykom uznawanym za niemoralne. Istniały jednak poważne przeszkody na drodze do włączenia kościoła do polityki cesarstwa i to zarówno ze strony kół rządzących, jak i samych chrześcijan, szczególnie montanistów, którzy nie chcieli się jeszcze wyzbyć wiary w rychłe "nadejście królestwa bożego na ziemi". Zwycięstwo kościoła i jego polityki zapowiadało się jednak coraz wyraźniej, a to na tle olbrzymich trudności, z jakimi borykało się imperium. Wojny prowadzone nieustannie, powodując głód i wyczerpanie, rodziły anarchię. Wybuchające rozruchy zubożałej ludności trzeba było uśmierzać przy pomocy wojska. Klasy średnie coraz dotkliwiej odczuwały ciężar podatku na świątynie. Na tym tle masowa i zdyscyplinowana organizacja przedstawiała nie lada siłę społeczną. To był argument skłaniający cesarzy do pertraktacji z kościołem.

Pod względem organizacyjnym kościoł dostosowywał się do organizacji państwowej. Gminy chrześcijańskie powstające w miastach nosiły nazwę parochii, a większa liczba gmin tworzyła prowincję kościelną (eparchia), której granice pokrywały się z granicami prowincji państwowej. Proces ten był uwarunkowany względami politycznymi i historycznymi, gdyż kościoły prowincjonalne były organizowane przez kościół centralny, znajdujący się w stolicy danej prowincji.

Podział kościoła na prowincje dokonał się wcześniej na Wschodzie niż na Zachodzie, ale w końcu Iii wieku prowincjonalna organizacja była znana już w całym kościele. Sobór nicejski mówił o niej jako o dawnym porządku kościelnym (kan. 6R), a niektórych biskupów nazywał metropolitami.

W Iii wieku nastąpiły w ustroju kościoła poważne przeobrażenia, zmierzające do scentralizowania władzy kościelnej. Najpierw dokonało się to na szczeblach najniższych wskutek degradacji prezbiterów i wzrostu roli diakonów. Do zastępowania biskupa w sprawach kultowych wybierano wprawdzie archiprezbitera, lecz archidiakon, nie zaś archiprezbiter, kierował gminą pod nieobecność biskupa i bardzo często bywał jego następcą. Centralizacja władzy w kościele dokonywała się i na wyższym szczeblu, czego przejawem było przyznanie szczególnych prerogatyw metropolitom.

Pełne upolitycznienie kościoła dokonało się na początku Iv wieku po edykcie tolerancyjnym. Z racji politycznych cesarze rzymscy usiłowali najpierw wykorzenić chrześcijaństwo, a później próbowali wykorzystać je dla swoich celów. Pierwszy Konstantyn Wielki postanowił uczynić z chrześcijaństwa religię państwową. Kościół przyjął tę ofertę bez zastrzeżeń i stał się podporą istniejącego ustroju nie tylko politycznego, ale społecznego i gospodarczego, mimo że przez wielu chrześcijan było to uznane za odstępstwo od zasad ewangelii i od tradycji apostolskiej.

 

Cichym protestem przeciwko przekształceniu się kościoła w organizację polityczną i sprzymierzaniu z cesarstwem był ruch pustelniczy i zakonny. Wielu chrześcijan dochodziło do przekonania, że w obrębie kościoła nie mogą osiągnąć doskonałości, do której wzywają ewangelie, i dlatego decydowało się na życie pustelnicze. Za wzór służyła im praktyka rozmaitych ludów wschodnich.

Zjawisko życia pustelniczego w chrześcijaństwie występuje sporadycznie już w Iii wieku. Dokumenty kościelne z tego okresu wspominają o pustelnikach żyjących w rozmaitych prowincjach kościelnych, głównie w Azji Mniejszej i Egipcie. Ludzi tych nazywano anachoretami (anachorein - unikać) lub eremitami (eremos - pustynia). Na skalę masową ruch pustelniczy rozwija się dopiero w Iv wieku.

Pogarda pustelników dla doczesności wiązała się z oczekiwaniem rychłego końca świata. Idee chiliastyczne były w tym czasie bardzo silnie ugruntowane i rozpowszechnione. Życie pustelnicze zrodziło się najpierw w Egipcie, gdzie klimat i zwyczaje ludności sprzyjały tego rodzaju ascezie. Najsławniejsi pustelnicy tego okresu to Paweł z Teb (zm. około 347R) i Antoni Pustelnik (zm. 356R). Autor życiorysu Pawła z Teb ("Vita Pauli" z 376 roku), Hieronim, stworzył swego rodzaju opowieść o ówczesnych mnichach, pełną legend i baśni. Podobny charakter nosi życiorys Antoniego Pustelnika, napisany przez Atanazego. Życiorysy te nadały kierunek literaturze pustelniczej i zakonnej. Tego typu literatura hagiograficzna rozwijała się bardzo szybko i na długo zachowała swój pierwotny charakter. 

W początkach Iv wieku pojawiła się też inna forma życia mniszego, polegająca na życiu wspólnym. Już Antoni, uznawany za patriarchę pustelników, po dwudziestu latach całkowitego odosobnienia otoczył się grupą uczniów i naśladowców i stworzył coś w rodzaju związku anachoretów. Ludzie ci żyli jeszcze bez żadnej reguły kierując się radami przewodników i własną gorliwością. Wkrótce jednak wprowadzono stałą organizację zakonną stworzoną przez Pachomiusza, który około 320 roku założył w górnym Egipcie klasztor dla wielu mnichów. Był to już trzeci stopień życia mniszego, wyrażający się we wspólnocie opartej na ścisłym posłuszeństwie przełożonemu (abbas, czyli ojciec) i przestrzeganiu reguły.

Życie zakonne tego typu rozprzestrzeniło się z Egiptu na Syrię i Palestynę. Twórcą życia zakonnego w Azji Mniejszej był Eustacjusz i jego uczeń Bazyli Wielki, który ułożył powszechnie przyjmowaną regułę, opartą na zasadach ubóstwa, posłuszeństwa, pokory, czystości i pracy.

Ruch pustelniczy i zakonny rozwinął się w kościele zachodnim znacznie później i nie osiągnął tego natężenia, co na Wschodzie. Anachoreci żyli na wyspach Morza Śródziemnego i na odludnych terenach Italii i Galii, lecz ze względu na warunki klimatyczne tryb ich życia nie był pustelniczy, lecz raczej oparty na zasadzie wspólnoty (cenobici).

Życie eremitów, szczególnie tych, którzy uprawiali ascezę na sposób indywidualny, w wielu przypadkach było przesadne i dziwaczne. Wielu naśladowców znalazła asceza uprawiana przez Szymona Słupnika, który przeżył trzydzieści siedem lat na wysokim słupie. Jego naśladowcy otrzymali miano słupników (stylici, sancti columnares). Z biegiem czasu ruch pustelniczy i zakonny zaczął przejawiać pewne wypaczenia. Według relacji Grzegorza z Tours (Vi wiek) postępowanie niektórych anachoretów wykraczało przeciwko porządkowi publicznemu i moralnemu.

Oddziaływanie społeczne pustelników było o wiele mniejsze niż zakonów które odegrały doniosłą rolę w organizowaniu starego porządku w Iv-Vi wieku. Ogarnięci pogardą dla świata, fanatyzmem religijnym i nienawiścią do wszystkiego, co ich zdaniem nie stało w zgodzie z zasadami ewangelii, zakonnicy występowali w roli przywódców ludu w akcji niszczenia przedmiotów kultu innych religii.

Kościół urzędowy widział w ruchu zakonnym ujście dla elementów niezadowolonych i radykalnych, dlatego nie występował przeciw niemu, ale usiłował podporządkować go swemu kierownictwu. Formalnie dokonano tego na soborze chalcedońskim w 451 roku, postanawiając, że wszystkie zakony mają być poddane jurysdykcji biskupów tego terenu, na którym się znajdują, i żaden nowy klasztor nie może powstać bez zezwolenia biskupa. Postanowiono również, że do klasztoru nie wolno przyjąć niewolnika bez zezwolenia jego pana i że odejście z zakonu do życia świeckiego należy karać ekskomuniką. 

Kościół urzędowy starał się opanować życie zakonne również od wewnątrz. Dużą rolę w tym zakresie odegrał Benedykt z Nursji, założyciel klasztoru na Monte Cassino, kolebki zakonu benedyktyńskiego (529R). Jego reguła zakonna, w której obok ubóstwa, czystości i posłuszeństwa nakazał pozostawanie w klasztorze, nie dopuszczała istnienia mnichów włóczęgów. Aby uniezależnić mnichów od wpływu świata i ograniczyć ich bezpośredni wpływ na ludzi, Benedykt nakazał budować klasztory w miejscach nie zamieszkanych i trudno dostępnych, na wzór klasztoru na Monte Cassino. Reguła Benedykta została zatwierdzona i polecona innym zakonom przez papieża Grzegorza Wielkiego, który sam był poprzednio mnichem benedyktyńskim. Dzięki poparciu papieskiemu klasztory mnożyły się szybko, gromadziły wielkie bogactwa, a mnisi wdrażali się do życia wygodnego i wystawnego.

Do zakonów w Iii i Iv wieku garnęli się głównie ci, którzy chcieli wiernie zachowywać zasady Ewangelii, w V zaś wieku i tacy, którzy wytrąceni ze swego środowiska wskutek wypadków politycznych i wstrząsów społecznych, szukali w klasztorach spokoju i warunków do pracy intelektualnej. Dzięki tym ludziom nauki, artystom, pisarzom i poetom niektóre klasztory stały się na pewien czas ośrodkami kultury i cywilizacji. Wiele klasztorów benedyktyńskich przechowywało i rozpowszechniało dzieła kultury starożytnej. 

Dość wcześnie jednak do zakonów garnęli się ludzie szukający nie umartwienia i pracy, lecz wygód. Zakony posiadały w tym czasie wielkie bogactwa, a zakonnicy zarzucali praktyki ascetyczne. Ówczesne kroniki mówią o zeświecczeniu i demoralizacji panującej w klasztorach. Możni książęta usiłowali wpływać na obsadzanie wyższych stanowisk klasztornych, wskutek czego opatami bogatych klasztorów zostawali z zasady synowie najpotężniejszych rodzin feudalnych. 

Reformę życia zakonnego zdołał w pewnym zakresie przeprowadzić opat Odo z klasztoru w Cluny w Burgundii (około 910 roku), od którego wywodzą się tak zwane klasztory kluniackie. Reforma kluniacka zmierzała do przywrócenia dawnej karności i ścisłego przestrzegania reguły Benedykta, ale równocześnie pozbawiała zakony autonomii i podporządkowywała je jurysdykcji papieskiej z pominięciem biskupów miejscowych. Przyczyniała się więc do umocnienia stanowiska papieża jako suwerena w świecie zachodnim.

Za punkt zwrotny w dziejach kościoła uważa się powszechnie edykt tolerancyjny Konstantyna Wielkiego. Upolitycznienie kościoła zaczęło się wszakże znacznie wcześniej. Edykt spotęgował jedynie ten proces i nadał mu wyraźniejsze oblicze. Wraz ze zwiększeniem się liczby nawróconych na chrześcijaństwo rozpoczęła się otwarta nieubłagana walka z tym wszystkim, co określano mianem pogaństwa. Niszczono nie tylko świątynie i przedmioty kultu pogańskiego, ale także pomniki kultury, dzieła filozofów i poetów. Siłą zniewalano ludzi do przyjmowania chrześcijaństwa, a opornych tępiono. W szybkim tempie usiłowano nadać nowe oblicze całemu życiu przez podporządkowanie go kościołowi.

Ze szczególną gorliwością niszczono pogaństwo i łamano opornych za następców Konstantyna Wielkiego. Apologeta kościelny Firmicus Maternus domagał się otwarcie od cesarza Konstancjusza, by siłą wytępił pogaństwo. Za panowania Teodozjusza I, nazywanego twórcą katolickiego imperium, zamykanie świątyń i niszczenie przedmiotów kultu pogańskiego było zjawiskiem powszechnie stosowanym. Rozporządzenia cesarskie skierowane przeciwko poganom były wiernie wykonywane przez lud kierowany przez duchownych, a zwłaszcza przez mnichów chrześcijańskich. Sprawowanie kultu pogańskiego zostało zakazane, składanie ofiar pogańskich uznano za zbrodnię. Z jeszcze większą zaciekłości niszczono stary porządek za następców Teodozjusza I. Edykt Teodozjusza Ii z 423 roku stwierdzał, że nie ma już pogan w państwie wschodniorzymskim. Justynian I nakazał ochrzcić resztę pogan, wskutek czego w samej Azji Mniejszej "nawróciło się" od razu przeszło 70000 ludzi.

Na Zachodzie, gdzie pod naporem ludów germańskich od V wieku wyludniały się całe prowincje, nowa wiara szerzyła się znacznie wolniej, ale tępienie pogaństwa szło po tej samej linii co na Wschodzie. Faktem jest, że na Zachodzie dawne religie utrzymały się znacznie dłużej, ale w końcu Vi wieku panowanie kościoła było już i tu niepodzielne. Resztki wyznawców innych religii wypędzono na Sardynię i Korsykę.

 

Włączenie kościoła do polityki cesarstwa ujawniło jeszcze inne jego oblicze. Kościół stał się przedmiotem władzy nie tylko kościelnej, ale i politycznej. Rodziło się tedy pytanie, kto ma tę władzę sprawować. Od dawna już oczy chrześcijan zwrócone były na kościół rzymski, czego wymownym świadectwem były słowa Ireneusza, a w pewnej mierze i Klemensa Rzymskiego. Dokumenty późniejsze mówią o kościele rzymskim jako o "przewodniku w miłości i wierze" oraz o jakimś jego pierwszeństwie wśród innych kościołów. 

Dokumenty z Ii i Iii wieku pewnym kościołom przypisują większe znaczenie niż innym. Wyższość ta wypływała z dwóch źródeł. Pierwszym źródłem było odwoływanie się do "tradycji apostolskiej". Te kościoły, które legitymowały się faktem założenia przez apostołów, miały większe znaczenie, do nich też inne gminy wysyłały przedstawicieli po rady i wskazówki. "Gminy apostolskie" odgrywały rolę przewodników nie tylko w sprawach organizacyjnych, ale także w sprawach wiary, moralności i liturgii. Drugim źródłem wyższości pewnych kościołów były ich prerogatywy polityczne. Największe znaczenie miał oczywiście kościół w stolicy imperium, a następnie kościoły w stolicach prowincji państwowych. Ten wzgląd zyskiwał z czasem coraz większe znaczenie.

Kościół rzymski cieszył się od początku wśród gmin chrześcijańskich największą powagą, legitymował się bowiem tym, że został założony przez apostołów Piotra i Pawła, a nadto znajdował się w stolicy imperium. Do Iv wieku pierwszeństwo to było w pewnym sensie uznawane, ale nigdy nie było jasno określone. Sytuacja uległa radykalnej zmianie z chwilą przeniesienia stolicy cesarstwa do Bizancjum (330R). Fakt ten dowiódł wkrótce, że szczególne znaczenie jakiejś gminy jest uwarunkowane nie tyle "apostolskim pochodzeniem", ile politycznym znaczeniem miasta, w którym dana gmina się znajduje. Biskup Bizancjum (Nowego Rzymu) bowiem - choć nie mógł się legitymować "apostolskim pochodzeniem" swej gminy i do tej pory podlegał metropolicie Heraklei w Tracji - w bardzo krótkim czasie uzyskał prymat nad wszystkimi innymi biskupami Wschodu. Po raz pierwszy objawiło się to na soborze konstantynopolitańskim w 381 roku, na którym biskupowi tego miasta przyznano te same prawa co biskupowi Rzymu i miejsce honorowe zaraz po nim. Fakt ten oznaczał usunięcie w cień tak sławnych kościołów wschodnich, jak aleksandryjski i antiocheński. Na jeszcze dalszy plan został zepchnięty kościół w Jerozolimie mimo swego "apostolskiego pochodzenia", gdyż Jerozolima nie odgrywała w tym czasie żadnej roli politycznej.

Supremacja biskupów Bizancjum utrwalała się coraz bardziej, aż ostatecznie ugruntowana została na soborze chalcedońskim w 451 roku, który w kanonie 28 przyznał patriarsze Konstantynopola prawo święcenia kilku metropolitów, podporządkowując mu całkowicie biskupów Efezu, Heraklei i Cezarei. Dla udokumentowania swej władzy i swego pierwszeństwa biskupi konstantynopolitańscy przyjęli w Vi wieku tytuł "patriarchów ekumenicznych", co nie spotkało się już ze sprzeciwem w całym kościele wschodnim.

Biskupa rzymskiego uznawano za patriarchę kościoła na Zachodzie. Wyrosły tam jednak inne kościoły o dużym znaczeniu, których biskupi sprawowali jurysdykcję na wielkich terytoriach. Były to kościoły w Kartaginie, Arles, Mediolanie, Rawennie. Walka o supremację pomiędzy nimi rozstrzygnęła się jednak dość wcześnie. Już na początku V wieku biskupi kościoła w Arles zostali zepchnięci do wikariuszów biskupów rzymskich. Podobnie stało się z biskupami Tesalonik, mimo że o ten wikariat toczyła się przez długie wieki walka pomiędzy biskupem rzymskim i biskupem Konstantynopola, rozstrzygnięta w końcu na korzyść Rzymu. Podobnie jak na Wschodzie biskupi konstantynopolitańscy, tak na Zachodzie biskupi rzymscy zdołali w dość krótkim czasie podporządkować sobie wszystkich innych biskupów i narzucić im swą jurysdykcję.

W ten sposób jako pretendenci do najwyższej władzy w kościele wysunęli się biskupi Starego i Nowego Rzymu. Przewaga biskupów Starego Rzymu wydawała się zapewniona dzięki "apostolskiemu pochodzeniu" od Piotra i Pawła. Argumentu tego użył Leon I, uzasadniając swój protest przeciwko uchwałom soboru chalcedońskiego. Polityczna przewaga Konstantynopola nad Rzymem w tym czasie nie miała większego znaczenia, gdyż nawet po przeniesieniu stolicy cesarstwa Rzym nie utracił swego poprzedniego znaczenia politycznego i kulturalnego, pozostając najważniejszym ośrodkiem życia na Zachodzie. W tym czasie bowiem biskup rzymski występował jako rzecznik i obrońca świata zachodniego i na niego w pewnej mierze spływał splendor cesarski. Uwydatniło się to szczególnie za pontyfikatu Leona I.

Pierwszeństwo biskupów rzymskich w kościele uznawano do pewnego stopnia i na Wschodzie. Tam też stawiano biskupa rzymskiego przed biskupem Konstantynopola, jemu rezerwowano pierwsze miejsce po cesarzu przy podpisywaniu uchwał soborów. Wschód jednak inaczej pojmował to pierwszeństwo.

Dokumentem wielkiej wagi, stwierdzającym najwyższe znaczenie w kościele gminy rzymskiej, jest głośny tekst Ireneusza, w którym jest mowa o pierwszeństwie nie biskupa, lecz gminy rzymskiej, jako założonej przez największych apostołów, Piotra i Pawła. To samo stanowisko zostało już wcześniej, choć nie tak wyraźnie, zaznaczone w liście Klemensa Rzymskiego i w listach Ignacego. Prymat gminy rzymskiej w pierwszych wiekach daleki był jednak od tego, jaki wytworzył się w średniowieczu. Biskupi rzymscy nie byli jeszcze "papieżami", a rola kościoła rzymskiego ograniczała się do troski o zachowanie jedności kościelnej.

Charakterystyczne jest świadectwo Cypriana, który uznaje wprawdzie prymat kościoła rzymskiego, ale uważa, że jest to pierwszeństwo bierne, a nie aktywne. Przyjmując, iż gmina rzymska została założona przez Piotra apostoła, Cyprian twierdzi, że inni apostołowie posiadali tę samą co on powagę i ten sam udział w zaszczytach i władzy. Stąd wniosek, że wszyscy biskupi za sprawowanie rządów nad swą gminą odpowiedzialni są jedynie wobec Boga (Ep. 59,14R). Nie znajduje u Cypriana potwierdzenia teza, że biskup rzymski ma najwyższą władzę w całym kościele. (De cath. eccl. unitate 4R).

Zagadnienie to po raz pierwszy występuje z całą ostrością pod koniec Ii wieku w sporze o termin święcenia Wielkanocy, a chodzi w nim nie tyle o osobę biskupa, ile o supremację gminy rzymskiej nad innymi gminami. Wiktor I, w imieniu gminy rzymskiej, pragnął zmusić groźbą ekskomuniki gminy Azji Mniejszej, by porzuciły stary zwyczaj święcenia Wielkanocy w terminie żydowskim i przyjęły termin uznawany przez gminę rzymską. Wystąpienie to oburzyło inne gminy i biskupów. O tym, że ówcześni chrześcijanie nie przyznawali biskupowi rzymskiemu takiej władzy, świadczy list Ireneusza i list Polikratesa z Efezu do Wiktora. Polikrates protestuje przeciwko stanowisku Wiktora, powołując się na starożytną "tradycję apostolską", przechowywaną w gminie efeskiej, na apostoła Filipa i jego córkę oraz na tradycję innych gmin Azji Mniejszej. List kończy się zwrotem, że bardziej należy słuchać Boga niż ludzi. Drogą wskazaną przez Wiktora poszedł Stefan I (254-257R), który posłużył się groźbą ekskomuniki w sporze o ważność chrztu udzielanego przez heretyków. Jego wystąpienie wywołało ostre sprzeciwy, szczególnie ze strony biskupów afrykańskich z Cyprianem i Firminianem na czele. Zwracają się oni do Stefana w słowach pełnych wyrzutów. Firminian nazywa wystąpienie Stefana głupotą, oskarża go, że sam się wyłączył z kościoła, że stał się schizmatykiem i apostatą, a odwołanie się Stefana do powagi Piotra i Pawła nazywa zniewagą apostołów.

W okresie przednicejskim gmina rzymska nie wykonywała jurysdykcji w stosunku do innych gmin. Uznawana była samodzielność wszystkich kościołów przy równoczesnym pierwszeństwie kościoła rzymskiego i poczuciu braterskiej odpowiedzialności za inne gminy.

Prymat jurysdykcji biskupów rzymskich po raz pierwszy znalazł usankcjonowanie na synodzie w Sardyce (343R), którego uchwały przyjęli wyłącznie biskupi zachodni. Synod ten w trzech kanonach określił uprawnienia biskupa rzymskiego jako instancji apelacyjnej w stosunku do innych biskupów i synodów prowincjonalnych. Uchwały synodu stwarzały całkiem nową sytuację w organizacji kościoła i dlatego nie miały zrazu praktycznego znaczenia nawet na Zachodzie. Stanowiły jednak podstawę do rozwoju centralizacji władzy kościelnej na przyszłość. Już w trzydzieści pięć lat po tym synodzie jego uchwały zostały uznane przez cesarza Gracjana (378R), który określił, że w sporach między biskupami rozstrzygający głos należy do biskupa rzymskiego. W ten sposób prymat jurysdykcji został potwierdzony przez prawo państwowe.

Walkę o pełnię władzy w kościele w zdecydowany sposób rozpoczął Damazy I (366-384R). Wystąpił on przeciwko orzeczeniu soboru konstantynopolskiego (381R), który przyznał biskupowi tego miasta te same prawa co biskupowi rzymskiemu. Damazy I zwołał synod biskupów w Rzymie (382R), na którym uzasadnił prymat jurysdykcji, opierając się na słowach ewangelii (Mt 16, 18R). Pod jego naciskiem synod ten uchwalił, że biskup rzymski ma władzę jurysdykcji nad całym kościołem, że znaczenie wszystkich innych kościołów opiera się tylko na ich stosunku do biskupa rzymskiego i że nawet najstarsze kościoły czerpią swą powagę z powagi kościoła rzymskiego. Uchwała ta wytyczała kierunek, w którym miała się kształtować władza biskupów rzymskich w przyszłości. W kierunku wskazanym przez Damazego poszło wielu jego następców, jak Syrycjusz (384-399R), Innocenty I (401-417R), Bonifacy I (418-422R), Celestyn I (422-432R).

Wielkim krokiem na drodze do umocnienia i rozszerzenia zakresu władzy biskupów rzymskich był pontyfikat Leona I (440-461R). Zażądał on uznania swej władzy na podstawie słów ewangelii (Mt 16, 18 i Łk 22, 31 n.). Następca Piotra jest, jego zdaniem, nie tylko symbolem jedności kościoła, lecz rzeczywistym rządcą. Wszelka władza w kościele pochodzi tylko od Piotra i jego następców. Biskup rzymski ma pełną władzę, na nim spoczywa obowiązek rządzenia w kościele. Inni biskupi są jedynie delegatami biskupa rzymskiego, który za ich pośrednictwem rządzi rozmaitymi częściami kościoła, ich władza i powaga wypływa tylko z tego zastępstwa. Prymat biskupa rzymskiego jest więc, zdaniem Leona, prymatem władzy, a biskup rzymski - biskupem powszechnym całego kościoła zachodniego i wschodniego.

To żądanie Leona I, sformułowane w tak jasnych i ostrych słowach (plenitudo potestatis), natrafiło na zdecydowany opór kościoła wschodniego. Wyrazem stanowiska kościołów wschodnich był apel skierowany do Leona I przez Teodoreta, biskupa Cypru. W apelu tym, pełnym zresztą szacunku dla stolicy rzymskiej i dla Leona, Teodoret podkreśla znaczenie gminy rzymskiej, ale nie mówi o prymacie Piotrowym i unika starannie sformułowania tak istotnego dla całej działalności Leona I.

Stanowisko kościołów wschodnich z całą ostrością zarysowało się na soborze chalcedońskim, który określił, że biskup konstantynopolitański, ze względu na polityczne znaczenie stolicy państwa, ma te same prawa co biskup Rzymu. Protest Leona I nie wpłynął na zmianę stanowiska uczestników soboru, ale wskazał po raz pierwszy, że biskup rzymski uważał się za instancję wyższą od soboru powszechnego. Pogląd ten został milcząco przyjęty na Zachodzie, ale odrzucony na Wschodzie. O stanowisku biskupa rzymskiego na Zachodzie zadecydowały w tym czasie wypadki polityczne. Najazd barbarzyńców na Rzym zrodził poczucie lęku i bezradności. Ostoją życia stała się stolica biskupia, oparta na czterowiekowej tradycji. Fakt, że Leonowi I udało się uratować Rzym przed zniszczeniem, podniósł jego prestiż w oczach Zachodu. Upatrywano w nim nie tylko przywódcę kościelnego, ale i politycznego.

Pontyfikat Leona I ugruntował pełnię władzy biskupów rzymskich na Zachodzie, n...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin