CHCĘ BYĆ ŚWIĘTYM.doc

(34 KB) Pobierz
CHCĘ BYĆ ŚWIĘTYM

CHCĘ BYĆ ŚWIĘTYM...

Moje życie z Bogiem zaczęło się w sobotę 11-12-1993. Dobrze pamiętam ten dzień, bo przeżyłem moje nawrócenie dość emocjonalnie. Muszę jednak wspomnieć o kilku faktach, które miały miejsce wcześniej.

Pamiętam lekcję wychowawczą, podczas której każdy kolega z klasy miał odpowiedzieć, jakie jest jego hobby, marzenie. Na liście zainteresowań znalazły się rybki, psy i inne tradycyjne zajęcia. Ja jednak postanowiłem się wyłamać z ogółu i powiedziałem, że chcę zostać świętym. Oczywiście w klasie wybuchł ogólny śmiech. Pamiętam miałem w głowie Słowa Jezusa z ewangelii Mateusza "Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie", dlatego pomimo szyderczego nastawienia klasy, poczułem zadowolenie i pokój. Nie przejąłem się tym, że wszyscy się śmiali z mojego marzenia. Dzisiaj wiem, że Bóg jest wierny i spełnił moje marzenie, bo naprawdę dzięki ofierze Jezusa, jestem święty.

Podobnie jak każdy młody człowiek miałem chwile "buntu". Bóg postawił na mojej drodze świadków Jehowy. Wiedząc, że ich poglądy są w opozycji do kościoła katolickiego, chętnie słuchałem, co mają do powiedzenia w sprawach spornych. Opierając się na pozytywnej opinii, jaką świadkowie cieszyli się z uwagi na przykładne życie, postanowiłem dowiedzieć od nich czegoś więcej o Bogu. Doradzili mi, bym czytał Biblię, a w pierwszej kolejności sięgnął do Ewangelii Mateusza. Kupiłem od nich egzemplarz Biblii Warszawskiej, bo oczywiście jako katolicy nie mieliśmy Biblii w domu.

Co jakiś czas, czytałem sobie wybrane urywki Biblii. Nie rozumiałem prawd zawartych w tych fragmentach. Teraz wiem, że jest to Księga "zasłonięta dla tych, którzy giną, w których bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa" (2Kor 4,3-4). Kiedyś trafiła do mnie książka "Sztuka pewności siebie", którą przeczytałem prawie od ręki, choć wcześniej nie czytałem nawet szkolnych lektur. Było tam wiele cytatów z Biblii, co jakby na nowo zachęciło mnie do Jej czytania.

Kiedy wieczorem 11-12-1993 czytałem Ewangelię Mateusza, zgodnie z wskazówkami jednego z świadków Jehowy, nagle zdałem sobie sprawę, że to co czytam jest jakby zakryte dla mego umysłu. Czytałem na głos Ewangelię, jednak ktoś wykradał mi zrozumienie tych słów. Odczułem ogromną presję na mój umysł i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że to dzieje się przez szatana. Przypomniałem sobie, że na lekcji religii katechetka kiedyś mówiła o opętanych przez diabła. Powiedziała też, że gdybyśmy odczuwali atak diabła, to mamy głośno powiedzieć "idź precz szatanie", a diabeł odejdzie. Odwołałem się do tej rady i wypowiedziałem głośno słowa "idź precz szatanie!". Za pierwszym razem odczułem, jakby ktoś chciał mi rozsadzić głowę. Powtórzyłem te same słowa drugi raz i po chwili jeszcze raz to samo. W tym momencie poczułem, że znikła presja na mój umysł i jednocześnie zrozumiałem, że nie potrzebuję nic robić, by być zbawiony. Nagle zacząłem płakać nad tym, że jest tak wiele osób na ziemi, które nie wiedzą o tym. Poczułem się zobowiązany powiedzieć wszystkim, że wystarczy podjąć decyzję, że chce się służyć Bogu, a Bóg daje nam za darmo zbawienie - to, o które tak wielu ludzi zabiega.

Tej nocy miałem też wizję - zobaczyłem ogromną jasność i poczułem, że Bóg chce mnie zabrać do Siebie (wcześniej czytałem też książkę "Życie po życiu"). Ja jednak zapytałem Boga: "jest tylu ludzi, którzy żyją w nieświadomości, a chcą być zbawieni - kto im opowie o zbawieniu?". Później zasnąłem.
Następnego dnia rano poczułem ogromny pokój w sobie i radość, którą wyrażałem tańcem przed Bogiem. Biblia stała się dla mnie najważniejszą lekturą. Ciągle znajdowałem w niej nowe cytaty, które mnie poruszały. Wypisywałem je pisakiem na ścianach mojego pokoju. Do dziś pamiętam, że na jednej ze ścian widniał ogromny napis "Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej". Rodzice byli zaniepokojeni moim ciągłym czytaniem Biblii. Zachęcali mnie, bym odpoczął sobie od niej i np. pooglądał telewizję, którą kiedyś tak lubiłem. Dochodziło też do tego, że mama chowała mi Biblię i inne książki o podobnej tematyce.

Prawdziwe prześladowanie przeżyłem, gdy rodzice dowiedzieli się, że zacząłem chodzić do zboru Kościoła Zielonoświątkowego, do którego zaprosił mnie kiedyś znajomy z pracy. Po pierwszej wizycie dostrzegłem, że ludzi, którzy tam uczęszczali cechowała ta samą radość, którą ja miałem w momencie mojego nawrócenia (12 grudnia). Podjąłem więc decyzję, że pozostanę tam. Jakieś dwa miesiące później postanowiłem się ochrzcić, aby potwierdzić moją wiarę w Jezusa Chrystusa.

Taka jest historia mojego nowonarodzenia. Jest ona dowodem, że Bóg odpowiada na nasze prośby, a Jego Słowo jest prawdą.

                                                                     Roman Lach

http://tylkojezus.bloog.pl/kat,0,page,5,index.html

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin