Bioenergoterapia.doc

(28 KB) Pobierz
Wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że takie praktyki jak spirytyzm, bioenergoterapia, wróżbiarstwo, horoskopy, k

BIOENERGIOTERAPIA – RATUNEK CZY ZAGROŻENIE?

 

Wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że takie praktyki jak bioenergoterapia, wróżbiarstwo, horoskopy, tarot wystawiają nas na bezpośrednie działanie złych duchów. Często spotyka się ludzi, których życie stało się prawdziwym koszmarem, od kiedy zaczęli szukać rozwiązania swoich problemów u różnego rodzaju bioenergoterapeutów, wróżek i magów. Prawdziwe dramaty zaczynają się, kiedy ludzie przestają wierzyć, że tylko Jezus Chrystus zbawia, uwalnia, uzdrawia i leczy. A wystarczy tylko postawić Jezusa na pierwszym miejscu w życiu a On: uzdrowi z niemocy fizycznej (również przez medycynę konwencjonalną, która jest dorobkiem rozumu ludzkiego oświeconego przez Ducha Świętego), duchowej czy też rozwiąże problemy rodzinne, finansowe.

Zastanówmy się czym jest bioenergoterapia? Według „Mistrza Bioenergoterapii", Ryszarda Ulmana, bioenergoterapeuta, jest swojego rodzaju dawcą bioenergii dla klienta z zakłóconą harmonią psychobiologiczną. Czyli bioenergoterapia nie oddziałuje tylko na chorobę, ale także na duszę, dlatego człowiek żyjący sakramentami nie może liczyć na udany seans. Zdarza się, że w takich przypadkach bioenergoterapeuta odmawia swej pomocy. Bioenergoterapia jest swoistym oddziaływaniem jednego organizmu na drugi, przy wykorzystaniu energii własnej- bioenergii.  Bioenergoterapeuta to osoba zdolna do lokalizacji i usuwania zaburzeń w biopolu drugiego człowieka, wykorzystująca energię nieznanego pochodzenia, której konkretne efekty działania widzimy, ale wiemy, że nie należy ona do świata fizycznego i nie potrafimy jej nawet nazwać.

Osobę, która potrafi wejść w kontakt z nieznanymi energiami nazywamy medium. Jeśli człowiek-medium używa tych tajemniczych energii, to uprawia magię. Większość manipulacji dokonywanych przez uzdrowicieli jest po prostu magią, a nie cudami, ponieważ

medycyna niekonwencjonalna nie może czynić cudów, bo cud jest tylko dziełem Boga.

 

Jaką mocą posługują się bioenergoterapeuci skoro często efekty ich "uzdrowień" są widoczne? Pierwsze wrażenie jest takie, że rezultaty bioenergoterapii są bardzo dobre. Potrzeba dużo czasu, żeby zauważyć fakty, które pokazują, że następuje tylko zmiana przejawów choroby, a nie ma uzdrowienia. Można powiedzieć, że jest przeniesienie oznak choroby w inną cześć ciała np. z problemów zewnętrznych w problemy głębsze-psychologiczne: złe samopoczucie, niepokój, depresja, bezsenność. A potem następuje przejście objawów do stery duchowej, a więc problemy z modlitwą, złe samopoczucie w czasie Mszy świętej, drażliwość. nerwowość na modlitwie aż do bluźnierstwa. Bioenergoterapia nosi tylko imię „terapii", ale nią nie jest, ponieważ przeniesienie symptomów choroby nie jest wyleczeniem.  Tak więc widzimy, że scenariusz, tych rzekomych uzdrowień jest jednakowy: najpierw objawy uzdrowienia, pewna poprawa, a potem pojawienie się nowych schorzeń.

Nie wolno nam katolikom, dla których jedynym Panem jest Jezus Chrystus, który przelewając swoją krew wybawił nas od grzechu, bagatelizować  problemu bioenergoterapii.  Szatan walczy z Bogiem o dusze ludzkie. Jedynym jego celem jest odwieść człowieka od zbawienia, a posługuje się on w tym celu złudnym dobrem, bo gdyby pokazał całą swoją ohydę, nienawiść, każdy umarłby ze strachu. Ukrywając swoją obecność i działanie, wielu ludzi przekonał, że nie istnieje. Szatan stwarza iluzje szczęścia, powodzenia, miłości, a kiedy już nas pozyska, wtedy zaczyna zniewalać.

W sytuacji, kiedy już sięgnęło się po medycynę niekonwencjonalną, najodpowiedniejsze jest poproszenie kapłana o modlitwę o uwolnienie. Wtedy prosimy Pana Jezusa, aby w mocy Ducha Świętego zerwał więzy, które nawiązaliśmy ze światem ciemności za pośrednictwem praktyk okultystycznych. Prawie zawsze powinno dokonać się to w Sakramencie Pokuty, ponieważ wtedy możemy wyznać Bogu to, że szukaliśmy naszego ratunku i wybawienia w sposobach, które nie są do pogodzenia z Ewangelią.

Powinniśmy się też zastanowić, komu służymy? Jaki znak nosimy na piersi, przez który wyrażamy naszą przynależność do kogoś lub czegoś? Jeśli jest to krzyż lub medalik, to jednoznacznie wyrażamy naszą wiarę, ale co, jeśli jest to amulet, znak zodiaku, czy inny orientalny element? Nie pozostaje to niestety bez wpływu na naszą sferę duchową... Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina nam bardzo wyraźnie: Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim -nawet w celu zapewnienia mu zdrowia -są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by się ich wystrzegali.

 

Artur Trela, rok III

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin