* * *
jest
słowo dwudziestego wieku
nadzieja dwudziestego wieku, podobnie jak śmierć
błędnie interpretowane
śmierć w dwudziestym wieku
(podobnie jak w dziewiętnastym[1])
oznaczała ostateczną formę zniewolenia
była zarzutem wobec myśli politycznej
albo organizacji społecznej
optymistom
ludziom dobrej woli
śmierć jawiła się jako początek
nowego lepszego życia
uważany za wieczny
od co najmniej stu pięćdziesięciu lat
każde życie jest piękne
sonet
człowiek
początek niejednego zdania w dwudziestym wieku
redemptor hominis
człowiek – skazaniec
skazany na samego siebie
zniewolony tym, że jedno co jest
dla niego
to on sam
dzięki śmierci być może spotka mnie
coś innego, niż ja sam
jeśli nawet nie doświadczę tego psychicznie
to doświadczy tego to coś
ten trup
który ma pełne prawo do mojego
ja
on się poza nie wybierze
na jeden
mały
malusi
krok
nie dalej, bo śmierć przecież
to samozatrucie organizmu [2]
więc zrób, co w Twojej mocy, aby żyjącym
chciało się żyć
to że WIEM
jest obojętne
moje
skazanie
na
samego
siebie
nie dynamizuje się przez to
ani nie umniejsza
najtrafniejsza najwykwintniejsza
i
PRAWDA
zawsze pozostanie tylko
moją myślą
...
kaz.x