Zło antykoncepcji
Pokutuje błędny stereotyp myślenia, jakoby Kościół sprzeciwiał się antykoncepcji, ponieważ jest niechętny czy wręcz wrogi ludzkiej seksualności. Prawda jest dokładnie odwrotna. Pan Jezus żyjący i nauczający w Kościele wskazuje na seksualność jako na niezwykle ważny i cenny Boży dar ["Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" (Rdz 1,22)].
Miłość w chrześcijańskim rozumieniu to nie jakaś teoria, czy miłość jedynie duchowa. To miłość na wzór Syna Bożego, który będąc samą Miłością, przyjął ludzkie ciało, aby swój ą miłość objawiać człowiekowi w sposób widzialny, za pośrednictwem ciała: aby na nas patrzeć, aby nas słyszeć, dotykać, aby być fizycznie obecnym. Nie istnieje żadna religia, ani żadna koncepcja człowieka, która równie mocno jak chrześcijaństwo podkreślałaby wagę cielesności w wyrażaniu miłości. W małżeństwie, jednym z najbardziej istotnych przejawów cielesnego wyrażania miłości jest właśnie współżycie seksualne. Dlatego Kościół nie może uznać za ważne te związki, w których małżonkowie z góry wykluczaliby współżycie seksualne i potomstwo.
Pan Jezus równocześnie uświadamia nam, że dzięki temu, że jesteśmy wyposażeni w rozum i wolną wolę, możemy, przy pomocy łaski Bożej, kierować tą sferą zgodnie z Bożym zamysłem. Każdy człowiek ma więc możliwość opanowania i kierowania swoimi popędami i instynktami, również w sferze seksualnej. Nie potrzebuje do tego żadnych pomocy w postaci środków fizycznych czy substancji chemicznych, tak jak jest w stanie kierować swymi emocjami, bez odwoływania się do alkoholu, narkotyków, leków psychotropowych czy tabletek nasennych. To właśnie z tej pozytywnej wizji człowieka i jego zdolności do panowania nad własną seksualnością wynika sprzeciw Kościoła wobec środków antykoncepcyjnych. Antykoncepcja nie tylko sprzeciwia się naturalnej celowości aktu seksualnego. Nie tylko jest szkodliwa dla zdrowia. Jest także zbędna, gdyż człowiek potrafi własną mocą kierować swoją płciowością, a przez to także swoją płodnością! Tymczasem sięganie po środki antykoncepcyjne oznacza rezygnację człowieka ze zdolności do panowania nad sobą, nad własnym ciałem. Antykoncepcja oznacza więc porażkę człowieka. W praktyce okazuje się bowiem, że kto traci władzę nad własną seksualnością, traci ją także nad innymi dziedzinami życia. To właśnie dlatego uzależnienia seksualne łączą się zwykle z alkoholizmem, narkomanią oraz innymi formami utraty wolności. Kościół sprzeciwia się antykoncepcji nie dlatego, że negatywnie widzi ludzką seksualność lecz dlatego, że pozytywnie widzi człowieka i jego zdolność do kierowania sobą w każdej dziedzinie życia. Kościół przypomina podstawową prawdę, że ani antykoncepcja, ani nic innego, nie może zastąpić człowieka w panowaniu nad własnym popędem i w ponoszeniu odpowiedzialności za własne życie płciowe.
Drugim powszechnie powtarzanym i błędnym schematem myślenia jest twierdzenie, że skoro Kościół sprzeciwia się antykoncepcji, to przynajmniej pośrednio przymusza do nieodpowiedzialnego rodzicielstwa, lub do rezygnacji ze współżycia seksualnego nawet w małżeństwie. Nic bardziej błędnego. Kościół podkreśla, że odpowiedzialne rodzicielstwo jest koniecznym warunkiem dojrzałej miłości małżeńskiej. Jednocześnie jednak przypomina, że odpowiedzialne rodzicielstwo nie może zostać osiągnięte nieodpowiedzialnymi metodami. Antykoncepcja jest właśnie taką metodą regulacji poczęć i przypomina pomaganie sobie alkoholem i narkotykami w kierowaniu własnym samopoczuciem.
Z tego względu Kościół proponuje jedyny odpowiedzialny sposób na planowanie rodziny. Jest nim wykorzystywanie naturalnych okresów bezpłodności kobiety. Czy jednak naturalne metody regulacji poczęć nie sąpo prostu jeszcze jedną z możliwych form antykoncepcji? Czy istnieje jakaś różnica między naturalnymi metodami regulacji poczęć, a antykoncepcją? Otóż taka różnica istnieje i jest zupełnie zasadnicza! W przypadku metod naturalnych człowiek wykorzystuje swój ą świadomość i wolność. Jednocześnie potwierdza, że miłość i odpowiedzialność jest dla niego ważniejsza niż rozładowanie popędu czy osiągnięcie doraźnej przyjemności fizycznej. Natomiast w przypadku antykoncepcji człowiek rezygnuje z władzy panowania nad sobą. Rezygnuje z panowania nad swym zachowaniem. Jakaś jego część - w tym wypadku popęd seksualny - okazuje się silniejsza, niż on cały. Antykoncepcja oznacza sytuację, w której człowiek nie potrafi powstrzymywać się od współżycia seksualnego nawet wtedy, gdy może prowadzić ono do niechcianego poczęcia dziecka. Sięganie po antykoncepcję świadczy więc o tym, że jedyne, na co stać takiego człowieka, to bierne podporządkowanie się popędowi, a jedyną jego aspiracją nie jest już panowanie nad własnym zachowaniem, lecz tylko próba "panowania" - za pomocą określonych substancji chemicznych czy środków fizycznych - nad niechcianymi konsekwencjami tegoż zachowania. Jest tu więc analogia do sytuacji, w której ktoś nie chce nadwagi, mimo to jada zbyt dużo, a następnie próbuje ratować się tabletkami odchudzającymi. Z tym, że rezygnacja ze zdolności do kierowania własną seksualnością i stosowanie antykoncepcji powoduje nieporównywalnie większe szkody fizyczne, psychiczne, duchowe i społeczne, niż rezygnacja ze zdolności do kierowania własnym apetytem.
Tymczasem w polskich publikacjach, które propagują środki antykoncepcyjne (zwykle za pieniądze producentów tych środków!), albo bezkrytycznie zachwala się takie środki, albo jedynie ogólnie wspomina się o szkodliwych skutkach ubocznych, zwłaszcza gdy chodzi o środki hormonalne. Nie wspomina się natomiast zwykle ani słowem o tym, co najważniejsze: że środki te nie są konieczne do odpowiedzialnego rodzicielstwa oraz że oznaczają rezygnację z panowania nad własnym popędem i własnymi zachowaniami. Na ogół bardziej rzetelne są pod tym względem publikacje na Zachodzie, gdzie już zbyt widoczne stały się bolesne konsekwencje psychiczne i społeczne stosowania antykoncepcji, aby nadal ukazywać jaw nieodpowiedzialny sposób. Potwierdzeniem tej tendencji jest artykuł, który przeczytałem w jednym z numerów "Badische Zeitung" (19.04.1996). Jest to najbardziej poczytny dziennik w południowo-zachodnich Niemczech. Ma on charakter laicki i jest daleki od sympatii wobec Kościoła. Właśnie tam znalazłem dłuższy artykuł na temat metod regulacji poczęć. Zostały w nim ukazane wszelkie dostępne obecnie formy antykoncepcji, a z drugiej strony naturalne metody regulacji poczęć. Przy wszystkich formach antykoncepcji podkreślano, że są one na ogół łatwe w stosowaniu, gdyż nie wymagają wysiłku i panowania nad popędem. Z drugiej jednak strony zaznaczono wyraźnie, że przynoszą one poważne skutki uboczne. Przy każdej formie antykoncepcji zostały ukazane w jasny sposób negatywne konsekwencje, specyficzne dla danej metody. Omawiając z kolei naturalne metody regulacji poczęć autor artykułu wyjaśnia, że stanowią one jakościowo inną formę odpowiedzialnego rodzicielstwa. Określa ją jako nie mniej skuteczną od większości metod antykoncepcyjnych, (metoda termiczna połączona z obserwacją objawów), ale w przeciwieństwie do tamtych jako jedyną ekologiczną, a przez to zupełnie nieszkodliwą oraz jako jedyną partnerską, a więc świadczącą o wzajemnym rozumieniu się i respektowaniu osób, które z tej metody korzystają. Konfrontacja tego typu artykułu z tym, co czytamy o antykoncepcji i naturalnych metodach regulacji poczęć w naszych gazetach i publikacjach, świadczy o tym, jak polskim mass-mediom daleko jeszcze do standardów europejskiej rzetelności i odpowiedzialności w tym względzie.
Wychowawcy powinni obiektywnie przedstawiać ludziom młodym powyższe informacje. Rozmawiając z młodzieżą przekonuj ę się, iż niektórzy l uważają antykoncepcję za coś nieszkodliwego i starają się nie widzieć faktów oraz nie słyszeć argumentów, które ukazują niebezpieczeństwa związane z jej stosowaniem i zmuszają do osobistej refleksji. Część młodych nie chce uznać nawet faktów najprostszych, a mianowicie, że ona szkodzi zdrowiu. Środki mechaniczne i chemiczne mogą powodować urazy i stany zapalne, a tabletki hormonalne hamują działanie przysadki mózgowej, wpływają negatywnie na układ naczyniowy, na krzepliwość krwi, wątrobę. Ponadto środki antykoncepcyjne oszukują, gdyż sugerują, i iż współżycie seksualne ma tylko fizyczny wymiar. Ludzie ulegający takiemu złudzeniu myślą, iż stosując antykoncepcję, nie muszą już kierować się żadnymi innymi regułami i zasadami. Wychowawcy powinni nie tylko ukazywać szkodliwość antykoncepcji. Powinni też otwarcie powiedzieć, że stosowanie naturalnych metod odpowiedzialnego rodzicielstwa jest trudne, gdyż wymaga wewnętrznej dyscypliny i panowania nad własnym ciałem. Z tego właśnie powodu posługiwanie się naturalnymi metodami planowania potomstwa jest zwykle możliwe tylko w kontekście pogłębionych więzi i dojrzałej miłości. A więc tam, gdzie miłość jest ważniejsza niż przyjemność.
ks. Marek Dziewiecki
Mirold